Donald Trump unika dialogu z Brukselą, preferując spotkania z przywódcami poszczególnych państw. Szefowa KE Ursula von der Leyen może go jednak „dopaść” w sobotę w Rzymie przy okazji pogrzebu papieża Franciszka.
Bazylika św. Piotra w Rzymie prawdopodobnie zamieni się jutro (26 kwietnia) w centrum międzynarodowej dyplomacji. Zgromadzi się tam bowiem wielu spośród najważniejszych światowych przywódców, aby pożegnać zmarłego w Poniedziałek Wielkanocny w wieku 88 lat papieża Franciszka.
Ale nie tylko o papieża będzie w Watykanie chodziło. Wielu przywódców marzy o choćby przelotnym kontakcie czy krótkiej wymianie zdań z Donaldem Trumpem, który dotychczas bardzo wybiórczo podchodził do spotkań z zagranicznymi liderami.
Trump i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mają na pogrzebie siedzieć blisko siebie, więc co najmniej jedna interakcja między przywódcami, którzy woleliby nie dzielić ze sobą wspólnej przestrzeni, wydaje się nieunikniona.
Chętna, by na marginesie uroczystości pogrzebowych znaleźć się w pobliżu amerykańskiego prezydenta, może być natomiast przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Od czasu powrotu do władzy w USA Trump wyraźnie ją bowiem ignoruje.
Donald Trump nigdy nie był postrzegał UE jako partnera do rozmów ani von der Leyen jako kogoś więcej niż biurokratkę bez demokratycznego mandatu. Za zamkniętymi drzwiami Bruksela desperacko zabiega o choćby chwilę rozmowy. Publicznie stara się zachować chłodny dystans.
Komisja Europejska unika odpowiedzi na pytania, czy pogrzeb może stanowić okazję do pierwszego bezpośredniego spotkania z Trumpem. Rzecznik stwierdził jedynie, iż „nie można wykluczyć, iż dojdzie do spotkań dwustronnych”.
– jeżeli pojawią się jakieś możliwości w kontekście lub na marginesie uroczystości pogrzebowych, to oczywiście je wykorzystamy – dodał.
Próżnia w relacjach UE – USA
W Brukseli narasta frustracja wśród urzędników i dyplomatów z powodu braku bezpośredniego kanału komunikacji Komisji Europejskiej z Białym Domem.
Jeszcze przed styczniowym zaprzysiężeniem Trumpa otoczenie Ursuli von der Leyen zabiegało o nawiązanie kontaktów z nową administracją, rozważając choćby ewentualną wizytę w Waszyngtonie. Starania te spełzły jednak na niczym.
Bardzo niewielu komisarzy miało przywilej bezpośrednich rozmów z administracją Trumpa, a unijni urzędnicy w kuluarach przyznają, iż z trudem udaje im się aranżować spotkania swoich przełożonych z amerykańskimi odpowiednikami, nie mówiąc już o wizytach.
Gdy szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas wybrała się do USA, sekretarz stanu USA Marco Rubio ostentacyjnie ją zlekceważył, a jego zespół powołał się na „problemy z harmonogramem”.
Niektórzy unijni dyplomaci zauważają jednak, iż Kallas mimo wszystko utrzymuje z Rubio robocze relacje w różnych forach międzynarodowych – choć z dala od kamer.
Komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič odbył już trzy podróże do Waszyngtonu,, a towarzyszył mu czasem wpływowy szef gabinetu von der Leyen Björn Seibert. W ramach tych działań Seibert prowadził w lutym niejawne rozmowy w Waszyngtonie – tuż przed tym, jak USA zdecydowały się nałożyć cła na stal i aluminium.
Dyplomatyczne zabiegi, mimo wszystko nie przyniosły widocznych rezultatów. Ton von der Leyen wobec nowej administracji USA także wyraźnie się zaostrzył. choćby gdy porusza kwestie transatlantyckie, rzadko pada nazwisko Trumpa.
– Europa wciąż jest projektem pokojowym. Nie rządzą u nas „ziomki” ani oligarchowie. Nie napadamy na sąsiadów i nie karzemy ich – powiedziała niedawno w wywiadzie dla „Zeit”, określając się jako „przekonana atlantystka”.
Trump trzyma Europę krótko
Bezpośrednia rozmowa z Trumpem, choćby krótka, byłaby dla Ursuli von der Leyen rzadką okazją, by przedstawić stanowisko Europy w sprawie ceł, zawieszonych na 90 dni.
Mimo iż Komisja Europejska posiada wyłączną kompetencję w zakresie polityki handlowej UE, Trump jak dotąd unikał bezpośrednich rozmów z von der Leyen. Wolał strategię „dziel i rządź” i kontaktował z czterema europejskimi przywódcami – z Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Norwegii.
Ani unijna propozycja wzajemnego zniesienia ceł, ani próby przypodobania się Trumpowi przez obietnice zwiększonego importu amerykańskiego LNG nie zrobiły na Waszyngtonie większego wrażenia.
A do tego dochodzi kwestia Ukrainy. Trump wykazuje coraz większą sympatię wobec Rosji i coraz ostrzej atakuje Zełenskiego – nie widać żadnych sygnałów zmiany tego kursu. Europa zaś wydaje się bezsilna wobec tej postawy.
Pogrzeb słabą okazją do politycznych rozmów?
Włoski minister spraw zagranicznych Antonio Tajani ostudził nadzieje na spotkanie von der Leyen z Trumpem, określając je jako mało prawdopodobne w takich okolicznościach. W końcu przywódcy przybyli do Rzymu żegnać papieża, a nie na polityczne rozmowy.
– Nie sądzę, by to był adekwatny moment na pospieszne spotkanie – potrzebujemy porządnego, pogłębionego dialogu między Europą a USA, na to musi być czas – stwierdził Tajani.
Premier Włoch Giorgia Meloni – ulubiona europejska przywódczyni Trumpa – chętnie wraca do pomysłu zorganizowania szczytu UE-USA i ponownie podniosła ten temat podczas swojej niedawnej wizyty w Waszyngtonie.
Zgodnie z unijnym porządkiem instytucjonalnym inicjatywa w tej sprawie należy jednak do przewodniczącego Rady Europejskiej, którym w tej chwili jest António Costa. Na razie unijni urzędnicy nie widzą szans, żeby taki szczyt odbył się w najbliższym czasie.
Prezydenci USA zwykle odwiedzają Europę, jeżeli wybierają się na kilka następujących po siebie zaplanowanych szczytów lub planują wizytę w kilku krajach. Potencjalną okazją może być więc czerwcowy szczyt NATO w Hadze – tym bardziej iż kilka dni później ma się odbyć szczyt Rady Europejskiej.