PiS pokazał, jak nie robić wigilii. Jesteś katolikiem - lepiej zamknij oczy

5 godzin temu
Dwie odrębne wigilie, wizja rozłamu i publiczne darcie kotów – to przed Bożym Narodzeniem zafundował nam PiS. Ale nagle zaczęły też padać słowa o jedności. – Szczerze powiem, iż nie rozumiem tego pojednania – komentuje w rozmowie z naTemat Artur Dziambor, były polityk Konfederacji, dziś w PSL. Co się dzieje na prawicy?


Dwie wigilie – czegoś takiego w PiS jeszcze nie było. Jednego wieczoru politycy Prawa i Sprawiedliwości spotkali się przy opłatku z Jarosławem Kaczyńskim, a kilka godzin później na osobnym, świątecznym spotkaniu u Mateusza Morawieckiego.

W partii się gotuje, serial pt. "W PiS się żrą" zdaje się nie mieć końca. Tylko skrótowo przypomnijmy. W PiS objawiły się dwie frakcje: tzw. maślarzy i harcerzy. Media prześcigają się w doniesieniach, kto jest po której stronie. Politolodzy analizują możliwości rozłamu i czy Mateusz Morawiecki może stworzyć swoją partię.

Do tego włączył się Jacek Kurski i uderzył w Morawieckiego. Były premier gwałtownie mu oddał. Potem Kurski nagle ogłosił wycofanie swojego wpisu na X, a Morawiecki – iż żadnego rozłamu nie planuje, jest wierny PiS i apeluje o jedność.

Po tygodniach publicznych tarć i sporów w partii również Jarosław Kaczyński nagle zaapelował w wywiadzie na Kanale Tak! na Youtube: – Spory między frakcjami w PiS, które wybuchły z błahego powodu, powinny się skończyć. I mam nadzieję, iż się gwałtownie skończą.

Co PiS pokazuje katolikom, dzieląc się opłatkiem w takiej atmosferze?


– Kochaj swojego wroga. Bóg kazał się miłować i wybaczać, więc jest pięknie – reaguje w rozmowie z naTemat Artur Dziambor, były polityk Konfederacji, dziś w PSL.

To nagłe "pojednanie" zaskoczyło go.

– Szczerze powiem, nie rozumiem tego pojednania. Mamy: "Wpuśćmy teraz w eter, iż się lubimy". A jednocześnie realizowane są dwie imprezy wigilijne, a Jarosław Kaczyński nie ogłasza, iż Morawiecki będzie przyszłym premierem. Nowy Rok prawdopodobnie przyniesie nowe rozwiązania, bo z punktu widzenia walki o wyborcę, którego utracili, to pojednanie nie ma żadnego sensu – uważa.

Żeby było jeszcze ciekawiej, Konfederację, która od miesięcy depcze PiS po piętach, właśnie pierwszy raz w sondażach wyprzedziła partia Grzegorza Brauna.

Co się dzieje na prawicy?




Były polityk Konfederacji: Jestem zaskoczony


Artur Dziambor zwraca uwagę, iż wypychanie jednej ekipy wewnątrz PiS trwa od jakiegoś czasu. I iż według niego był to plan.

– Od jakiegoś czasu odbywało się znormalizowanie Morawieckiego, który miał być pokazany jako ten niepasujący. To miało być zaplecze intelektualne, które nie jest wojujące. Dzięki temu PiS, radykalizując się, miałby wolne pole do tego, żeby odzyskiwać stracony elektorat do Konfederacji – komentuje w rozmowie z naTemat.

Morawiecki – jak dodaje – ze swoją nową partią przyciągnąłby część tzw. normalsów PiS-owskich, a jądro PiS, czyli Przemysław Czarnek, Zbigniew Ziobro, czy Patryk Jaki, mogłoby się radykalizować, żeby walczyć z Konfederacją.

– Plan był pięknie ułożony i wszystko dobrze szło w tym kierunku. Były kłótnie na X, gdzie panowie sprzedawali odrobinę swojej kuchni politycznej. Nie za dużo, ale żeby było widać, iż się nie lubimy. To wystarczyłoby na mit założycielski nowego ugrupowania. Scenariusz był tak widoczny, iż aż bolało – mówi.

Skąd założenie, iż taki mógł być plan?


– Po prostu zakładam, iż o ile Jarosław Kaczyński to genialny strateg, a przecież wszyscy budują mu pomnik genialnego stratega, który przewiduje wszystkie ruchy na trzy dni do przodu, to jego planem jest nie koalicja z Mentzenem i Braunem, tylko ich połknięcie. I teraz okazuje się, iż tego planu właśnie zaniechano i zapadła decyzja, iż jednak nowego ugrupowania nie ma. Jestem zaskoczony – komentuje.

Dlaczego według niego planu zaniechano?


– Nie wiem. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego i jak długo to pojednanie potrwa. Może dlatego, iż po prostu mają swoje badania i głupi nie są, ponieważ stworzenie partii satelity jednak jest ryzykowne? o ile to nie wyjdzie, to później trzeba będzie wyreżyserować powrót. Za każdym razem buntownicy w PiS po prostu kończą źle – mówi Artur Dziambor.

Wskazuje też na to, iż metoda D’Hondta jest drastyczna dla małych partii: – Wraz z nową partią rozczłonkowanie byłoby dużo większe. Wtedy mielibyśmy 20, 10, 10, 10. Nie spina się to w większość. choćby jeżeli mieliby razem 50 proc., to metoda D’Hondta sprawia, iż przegraliby. Chyba poszło o to, iż to jest ryzyko.

Kaczyński rozmawiał z Morawieckim. Mieli wyjaśnić narosłe napięcia


Rozmawiamy po tym, jak po tygodniach sporów Mateusz Morawiecki, nagle stwierdza: "Dziś musimy powrócić do podstaw tej zwycięskiej strategii. Jej fundamentem jest jedność".

I po rozmowie telefonicznej Kaczyńskiego i Morawieckiego, która miała trwać ponad pół godziny. Politycy mieli wyjaśnić narosłe napięcia i ustalić gesty mające świadczyć o lojalności Morawieckiego wobec partii.

Po tej rozmowie – jak relacjonują rozmówcy "Podcastu politycznego" – Kaczyński miał powiedzieć Kurskiemu, by nie publikował krytycznego wpisu o Morawieckim.

A jeszcze niedawno – mimo wyraźnej sugestii prezesa PiS – Morawiecki nie pojawił się na posiedzeniu kierownictwa partii na Nowogrodzkiej. O jego wigilii nie wspominając. Zresztą tu też jest ciekawostka.

Pół internetu analizuje zdjęcia i porównuje, który polityk był na której wigilii. A Onet stwierdza, iż część "gości" Morawieckiego nazajutrz wydzwaniało do centrali partii, by wytłumaczyć się ze swojego postępowania".



I tu dochodzimy do ostatniego sondażu, który wstrząsnął prawicą.

Braun na trzecim miejscu w sondażu, wyprzedził Konfederację. "Otwierają szampana"


Ten sondaż zaskoczył wszystkich. Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę i zakończyły wynikami takimi, jak te przedstawione w nowym sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, ich zwycięzcą byłaby Koalicja Obywatelska (35,3 proc. głosów). Drugie miejsce zajęłoby Prawo i Sprawiedliwość, które uzyskało wynik rzędu 31,2 proc. Na trzecim miejscu znalazła się Konfederacja Korony Polskiej – z wynikiem 11,2 proc.

– Mam wrażenie, iż Konfederacja Mentzena w tym momencie trochę śpi. Przez chwilę było im za dobrze. Teraz mają też swoje problemy wewnętrzne. Menztenowi zlikwidowali partię, jest panem bez ziemi. Natomiast Konfederacja Brauna otwiera szampana. Oni po prostu zgarniają wszystkich, którzy mają dość kłótni w PiS – mówi Artur Dziambor.

Nie wydaje się zaskoczony. Jak mówi, już dawno przewidywał, iż Braun spokojnie może liczyć na 7 proc. poparcia, tak jak wszystkie ruchy alternatywnej prawicy. I iż przeskoczy Konfederację. Widzi teraz, iż trend dla Brauna jest wzrostowy, choć jego zdaniem trochę za bardzo.

– Nie wierzę w to, iż jemu aż tak rośnie. Ale w tym momencie najbardziej wiarygodnym, skrajnie narodowym, antyeuropejskim, antyrosyjskim, antyamerykańskim politykiem jest Grzegorz Braun. Menzten jedzie na elektoracie tiktokowym. A Braun na elektoracie skrajnym. On po prostu całkowicie przejął ten elektorat – mówi.

Zauważa, iż Braun może liczyć na poparcie skrajnego elektoratu PiS na poziomie 2-5 proc. Przejął też skrajny elektorat Konfederacji.

– Stara Konfederacja nie ma już nic ze starej Konfederacji. Nie ma czego sprzedawać. Oni lecą na oparach. Na elektoracie tiktokowym i młodzieżowym. A to jest elektorat, który w każdej chwili może zmienić front, gdy pojawi się ktoś następny. Wtedy Konfederacja Menztena całkowicie straci swoją atrakcyjność, bo będzie ktoś, kto będzie jeszcze bardziej cool – przewiduje.

Idź do oryginalnego materiału