Lockheed Martin oświadcza, iż firma jest „wdzięczna za możliwość pomocy w urzeczywistnieniu wizji prezydenta”
Demokraci zapowiedzieli, iż zamierzają zbadać decyzję prezydenta Donalda Trumpa i jego administracji o rozbiórce części Białego Domu, co wywołało liczne komentarze w internecie, takie jak „RIP East Wing 1902–2025”.
Wschodnie Skrzydło, wzniesione ponad sto lat temu za prezydentury Teddy’ego Roosevelta, zostało w czwartek całkowicie zburzone – zaledwie trzy dni po rozpoczęciu prac. Przez dekady było ono przestrzenią reprezentacyjną pierwszej damy i miejscem wizyt publicznych.
W tym samym dniu administracja Trumpa ujawniła listę firm i fundatorów finansujących nową salę balową, zapewniając, iż projekt nie zostanie opłacony z budżetu państwa. Krytycy ostrzegają jednak, iż przyjmowanie darowizn od prywatnych korporacji może rodzić konflikt interesów.
„Trump od początku rządów tworzy system zależności finansowych i zabiega o pieniądze od tych, którzy robią interesy z rządem USA” – powiedział lider Demokratów w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries w rozmowie z MSNBC, zapowiadając dochodzenie w tej sprawie.
Na liście darczyńców znalazły się największe koncerny technologiczne, m.in. Amazon, Apple, Meta i Alphabet, a także osoby prywatne i fundacje powiązane z prezydentem. Według CBS News, sponsorzy mogą dokonywać wpłat jednorazowych lub rozłożonych na raty do 2027 r.
Rzecznik Lockheed Martin przekazał, iż firma „jest zaszczycona mogąc wspierać budowę symbolu amerykańskich ideałów”. Natomiast koncern Carrier zapowiedział dostarczenie nowoczesnego, energooszczędnego systemu wentylacji do nowej sali.
Projekt realizowany jest w drugiej kadencji Trumpa, w czasie gdy Biały Dom był oskarżany o wywieranie presji na uczelnie, media i korporacje. Niektóre z zaangażowanych firm, jak Micron Technology, już uzyskały rządowe dotacje i ulgi podatkowe.
Nowa sala balowa ma mieć 90 tys. stóp kwadratowych, czyli więcej niż połowę obecnej powierzchni Białego Domu – to największa rozbudowa od lat 40. Koszt projektu wzrósł z 200 do 300 mln dolarów, a planowana liczba miejsc zwiększyła się z 650 do 1000.
Trump zadeklarował, iż „pokryje tyle kosztów, ile będzie konieczne”, choć unikał jednoznacznych deklaracji o osobistym wkładzie.
Eksperci zauważają, iż dotychczasowe modernizacje Białego Domu były znacznie skromniejsze. Senator Richard Blumenthal zwrócił uwagę, iż „żaden poprzedni prezydent nie zniszczył całego skrzydła budynku w sposób nieodwracalny”.
Demokraci wystąpili do Białego Domu z pytaniami o brak konsultacji społecznych wymaganych przez prawo. Urzędnicy odpowiedzialni za planowanie federalne twierdzą, iż administracja Trumpa zignorowała procedury, które obowiązywały przy wcześniejszych projektach, takich jak budowa pawilonu tenisowego.
Zdaniem architektki i profesor prawa Sarah Bronin, rozbiórka Wschodniego Skrzydła bez zgody Kongresu jest niemal bezprecedensowa, ale „brak precyzyjnych przepisów uniemożliwia jej powstrzymanie”.
Rzeczniczka Karoline Leavitt utrzymuje jednak, iż zmiany w projekcie są „naturalne w dużych inwestycjach” i zapewnia, iż prezydent „działa w pełnej przejrzystości”.
Nie wiadomo, jak prace wpłynęły na położone pod skrzydłem Prezydenckie Centrum Operacji Kryzysowych, z którego głowa państwa może korzystać w czasie zagrożenia.
Republikanie, w tym przewodniczący Izby Mike Johnson, bronią inwestycji, twierdząc, iż „sala balowa będzie wspaniała” i „każdy przyszły prezydent również będzie mógł z niej korzystać”.
Krytycy wskazują jednak na niewłaściwy moment – w czasie, gdy gospodarka jest niestabilna, a część Amerykanów może stracić dostęp do pomocy żywnościowej. „Mówimy o luksusowej sali, gdy miliony walczą o przetrwanie” – stwierdził senator Thom Tillis.
Tymczasem turyści licznie odwiedzają Waszyngton, by zobaczyć gruzy po Wschodnim Skrzydle.
„To jego dom i jego pieniądze – nie mam nic przeciwko” – powiedział AP Erich Habelt z Kalifornii.
Z kolei 79-letni Jonathan Fineberg z Filadelfii miał inne zdanie: „W kraju pełnym bezdomnych i głodnych on wydaje setki milionów na salę balową?”.

3 godzin temu







