Andrzej Duda w fatalnym stylu kończy swoją prezydenturę. Słowa o „wieszaniu za zdradę” wywołały oburzenie, ale polityk nie ma sobie nic do zarzucenia. Duda szokuje słowami o wieszaniu Coś niedobrego dzieje się z Andrzejem Dudą pod koniec jego przygody z prezydenturą. Wygląda to tak, jakby Duda nagle uświadomił sobie, iż za kilka tygodni przestanie pełnić jakąkolwiek rolę w państwie i choćby nikt za nim nie zatęskni. Co więcej, może czuć rozgoryczenie, bo uwaga całej prawej strony skupiła się już na Karolu Nawrockim. To „obywatelski” jest przedstawiany jako silny polityk, który przeciwstawi się temu złemu „reżimowi” Donalda Tuska. Przecież to sam Nawrocki stwierdził niedawno, iż „nadchodzi prezydent, który zabezpieczy granice”. Czyli co, wygląda na to, iż Duda jest słabym prezydentem, który nic w tej sprawie nie robi. Jedyny pomysł Andrzeja Dudy na ostatnie tygodnie prezydentury to rzucanie kontrowersyjnych wypowiedzi. Już sugerował, iż minister Adam Bodnar ma „problemy z głową”. Ale w wywiadzie dla Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego przekroczył wszelkie granice. Duda w swoim groteskowo stanowczym stylu mówił, iż potrzeba resetu w wymiarze sprawiedliwości. Ostro krytykował tę część sędziów, którzy „opowiadają się po jednej ze stron sporu politycznego”. Oczywiście chodziło mu o sędziów, którzy sprzeciwiali się wpychaniu się PiS