Tylko trzy państwa już teraz spełniają nowy cel NATO w zakresie wydatków na obronność. Liderem Sojuszu pod tym względem pozostaje Polska.
W tym roku po raz pierwszy w historii wszystkie państwa NATO osiągnęły cel wydatków na cele obronne w wysokości 2 proc. PKB, który Sojusz Północnoatlantycki ustanowił w 2014 r. i na którego spełnienie sojusznikom dano dekadę. Jest to główny i najbardziej optymistyczny wniosek z nowego raportu o wydatkach, opublikowanego przez kwaterę główną NATO.
Natowskim prymusem pozostaje Polska, która jako jedyna przekracza poziom 4 proc. PKB. Według szacunków Sojuszu nasz kraj wyda w tym roku na obronność 4,48 proc. PKB. To i tak mniej niż zapowiadane przez rząd Donalda Tuska 4,7 proc.
Premier powiedział prezydentowi Karolowi Nawrockiemu podczas wczorajszej (27 sierpnia) Rady Gabinetowej, iż w przyszłym roku rząd zamierza wydać na bezpieczeństwo „prawie 200 mld zł”. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy uda się osiągnąć próg 5 proc. PKB, o który zabiega Nawrocki.
Tymczasem doganiają nas państwa bałtyckie. Według NATO Litwa wyda w tym roku na obronność 4 proc. PKB, co plasuje ją na drugiej pozycji pod tym względem po Polsce. Jak jednak pisaliśmy w styczniu, ówczesny litewski minister spraw zagranicznych Kęstutis Budrys zapowiedział, iż do 2030 r. Litwini chcą wydawać na obronność od 5 do 6 proc. PKB.
Z kolei Estonia, która według natowskich szacunków przeznaczy w tym roku na cele obronne „tylko” 3,38 proc. PKB, zatwierdziła wiosną czteroletnią ustawę o dodatkowym finansowaniu obrony, która ma pozwolić temu krajowi osiągnąć średni poziom 5,4 proc. PKB do 2029 r.
Niewykluczone zatem, iż nasi bałtyccy sojusznicy w najbliższych latach będą wydawać na wojsko jeszcze więcej niż my – oczywiście w stosunku do PKB, a nie w realnych wartościach.
Oprócz Polski, Litwy i Estonii więcej niż 3 proc. PKB wydadzą w 2025 r. na obronność Łotwa (3,37 proc.), Norwegia, której jako minister finansów za kwestię tę będzie bezpośrednio odpowiadać poprzedni szef NATO Jens Stoltenberg (3,35 proc.), a także USA (3,22 proc.).
Kto wydaje najmniej w relacji do PKB?
Jak wynika z szacunków NATO, najmniej spośród 32 państw Sojuszu w stosunku do swojego produktu krajowego brutto wydadzą w tym roku na obronność Belgowie, Czesi, Hiszpanie, Luksemburczycy, Macedończycy, Portugalczycy (po 2 proc. PKB), Albańczycy, Kanadyjczycy i Włosi (po 2,01 proc. PKB).
Niewiele więcej, bo także poniżej 2,1 proc. PKB, wydadzą Słoweńcy (2,02 proc.), Chorwaci (2,03 proc.), Słowacy (2,04 proc.), Francuzi (2,05 proc.), Bułgarzy (2,06 proc.) i Węgrzy (2,06 proc.). Dla Niemiec NATO nie ma na razie danych.
Takie statystyki oznaczają, iż prawie połowa Sojuszu (15 na 32 państwa) wciąż oscyluje wokół minimalnego progu, na którego osiągnięcie sojusznicy mieli czas do ubiegłego roku.
Spełnienie celu 2 proc. PKB samo w sobie jest już jednak dużym osiągnięciem. Jeszcze w ubiegłym roku aż kilkanaście państw Sojuszu wydawało na wojsko mniej, niż wynosi ten próg, zauważa Deutsche Welle.
Nowy cel spełniają trzy państwa
Od powrotu do władzy w USA w styczniu br. Donald Trump naciska na europejskich sojuszników, aby wydawały na obronność co najmniej 5 proc. PKB. To o wiele więcej niż 4 proc., którego domagał się podczas szczytu NATO w 2018 r. (co wydawało się absurdalnym poziomem).
W odpowiedzi na tę presję na tegorocznym szczycie w Hadze państwa zgodziły się na propozycję nowego szefa NATO Marka Ruttego, aby ustanowić nowy próg wydatków w łącznej wysokości 5 proc. PKB, przy czym 3,5 proc. miałoby trafiać bezpośrednio na obronność, a 1,5 proc. na cele okołoobronne – takie jak infrastruktura, która w razie konfliktu może służyć także wojsku.
Cel ten spełniają w tej chwili tylko trzy państwa: Polska, Łotwa i Litwa. Według deklaracji ze szczytu w Hadze sojusznicy mają jednak czas na jego osiągnięcie do 2035 r.