Nowe stawki alimentów. Rodzice alarmują: nie będzie za co żyć

6 godzin temu
Zdjęcie: Alimentacyjna pułapka. Rządowa tabela może zrujnować płacących rodziców | foto Pixabay


Proste zestawienie sugerowanych kwot świadczeń, uzależnionych od liczby dzieci, ich wieku i dochodów rodzica, pokazało, jak bardzo rozbieżne są interesy stron w sprawach rodzinnych. I jak niewielka zmiana może doprowadzić do potężnego kryzysu zaufania do państwa.

Wyliczenia, które wzbudziły gniew

Internauci i organizacje broniące praw ojców zaczęli analizować tabelę alimentacyjną niemal natychmiast po jej publikacji. Najwięcej kontrowersji wzbudził przykład rodzica zarabiającego 9000 zł brutto, czyli 6426 zł netto. jeżeli taki rodzic ma trójkę dzieci w wieku 16–18 lat, zgodnie z tabelą powinien płacić łącznie 5280 zł alimentów – po 1760 zł na każde dziecko.

Po opłaceniu alimentów pozostaje mu zaledwie 1146 zł miesięcznie na życie. Tymczasem drugi rodzic – ten, który na co dzień opiekuje się dziećmi – otrzymuje dodatkowo 800+ w wysokości 2400 zł (czyli po 800 zł na każde dziecko). Łącznie dysponuje więc kwotą 7680 zł miesięcznie netto. To – zdaniem wielu – obraz jawnej nierówności, szczególnie jeżeli rodzic płacący alimenty sam musi utrzymać mieszkanie, opłacić rachunki, dojazdy do pracy czy jedzenie.

Wiceministra reaguje na burzę

Krytyczne głosy skłoniły Ministerstwo Sprawiedliwości do reakcji. Wiceministra Zuzanna Rudzińska-Bluszcz odniosła się do oburzenia opinii publicznej:

„Tablice alimentacyjne mają pomagać, a nie wzbudzać kontrowersje. Dobro dziecka jest wartością nadrzędną, ale nie możemy pomijać głosu rodziców. Wsłuchując się w Państwa uwagi, ponownie je przeanalizujemy, skonsultujemy tablice raz jeszcze z ekspertami i organizacjami społecznymi”.

Jej deklaracja nie ostudziła jednak emocji. Wiele środowisk przez cały czas uważa, iż projekt – choć potrzebny – został źle przemyślany.

Głos ojców: „To miało być dla nas. A wyszło jak zawsze”

Najgłośniej w tej sprawie wypowiadają się przedstawiciele ruchów ojcowskich. Wojciech Miga, założyciel Strajku Ojców, przyznaje, iż jego środowisko postulowało powstanie takiej tabeli. Ale sposób jej przygotowania ocenia jako rozczarowujący:

– My się sami staraliśmy o te tablice alimentacyjne, bo kwoty zasądzane były czasami astronomiczne. Ale ktoś, kto je przygotował, zrobił to tak, żeby to było kolejne uderzenie w nas. Mieliśmy co dwa miesiące spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości i zawsze była mowa o tym, żeby to wszystko uregulować.

Zwraca uwagę, iż tabela nie dotyczy osób uchylających się od płacenia, tylko tych, którzy płacą regularnie:

– Zawsze wspominano o niealimentacji, ale to nie odnosi się przecież do nas. Ojcowie, którzy starają się o kontakty z dzieckiem, przeważnie płacą alimenty. Aż ciężko sobie wyobrazić ojca, który stara się o kontakty, udowadnia, iż jest superojcem, a ma dług alimentacyjny 300 tys. zł. Wydaje mi się, iż ministerstwo chce wylać na nas tym ruchem kubeł zimnej wody, żebyśmy przestali się odzywać, bo wciąż walczymy o te szersze kontakty, uruchomiliśmy kampanię społeczną „Bezpieczne tatowanie”, zbiór 21 postulatów. Ministerstwo tak chce dokręcać śrubę już płacącym alimenty.

W jego ocenie tabelę można uratować, ale wymaga to zmian:

– Są tacy ojcowie, którzy płacą horrendalne alimenty i gdyby sędzia był łaskawy się do tej tabeli odnieść, to jest szansa, iż byłyby mniejsze. Ale wciąż jest to uderzenie w ojców – dodaje.

Mediatorka: „Potrzebujemy ujednolicenia”

Dr Ewa Kosowska-Korniak, mediatorka i prawniczka, dostrzega pozytywy w idei tabeli. Jej zdaniem ustandaryzowanie alimentów może być pomocne:

– W postrzeganiu kosztów utrzymania dziecka są duże rozbieżności pomiędzy tym, jak widzi to mama i tata. Czasami dochodzi wręcz do drastycznych zmian i nagle w momencie rozstania te koszty szybują w górę.

Zwraca uwagę, iż w tej chwili wiele osób szuka punktu odniesienia w internecie:

– Prowadzę bardzo dużo mediacji rozwodowych, które dotyczą właśnie ustalenia wysokości alimentów, ale i takich, które dotyczą później ich podnoszenia lub obniżania. Wprowadzenie pewnych konkretnych zasad byłoby dobre. Taka tabela to jest wreszcie jakaś standaryzacja, wskazanie, co bierze się pod uwagę itd. Sam pomysł jest dobry, bo do tej pory ludzie posiłkują się różnego rodzaju kalkulatorami internetowymi.

Alimenty w zgodzie z możliwościami

Kosowska-Korniak podkreśla, iż podstawą powinna być równowaga między poziomem życia dziecka a realnymi możliwościami finansowymi rodzica:

– Najczęściej sąd uwzględnia to, iż rodzic też musi się jakoś utrzymać. W Kodeksie rodzinnym są przyjęte kryteria, iż bierze się pod uwagę możliwości zarobkowe rodziców, uzasadnione potrzeby dziecka i zasadę, iż ma ono prawo żyć na podobnej stopie jak rodzic.

Alimenty to nie luksus

Adwokat Katarzyna Ciulkin-Sarnocińska ostrzega przed nadużyciami:

– Zawsze należy się minimum socjalne plus dodatkowo wydatki dochodzące ekstra, czyli na przykład lekarz, dentysta, wymiana okularów czy inne potrzeby. Są rzeczy, które jeszcze zwiększają wysokość alimentów, jak na przykład szkoła prywatna czy hobby. Przy czym to nie może być hobby, na które rodziny, czy też na przykład ojca płacącego alimenty, nie stać.

Dodaje, iż sądy powinny zachować rozsądek:

– W takiej sytuacji sąd mówi, iż podstawowe potrzeby dziecka, jak basen czy jakieś zajęcia, jak najbardziej trzeba doliczyć do alimentów, natomiast kosztowne hobby, jak konie, ze wszystkimi obozami, wymianami stroju do jazdy co cztery miesiące i wszystkimi innymi dodatkowymi kosztami – niekoniecznie.

„Sprowadzeni do roli niedzielnych ojców”

Ciulkin-Sarnocińska przyznaje, iż coraz więcej ojców czuje się zepchniętych na margines życia swoich dzieci:

– Jak zobaczyłam tę tabelę, to przesłałam panom, którzy walczą o dzieci. Oni mówią, iż zostali sprowadzeni do instytucji niedzielnego ojca, który może raz na jakiś czas spotkać się z dzieckiem. Matki wywożą te dzieci, gdzie chcą. Teraz wychodzi na to, iż są tabele i zgodnie z tabelami muszą płacić, a nie mogą się z dzieckiem widywać. I jak oni mają się czuć? Są bardzo pokrzywdzeni – mówi.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Tabela miała wprowadzić ład w systemie alimentacyjnym. Na razie przyniosła więcej zamieszania niż porządku. Wszystko zależy od tego, czy i jak Ministerstwo Sprawiedliwości uwzględni zgłoszone uwagi i przekształci pomysł w sprawiedliwe rozwiązanie.

Idź do oryginalnego materiału