Wyobraźmy sobie, iż jest 2017 rok i Jarosław Kaczyński czeka w Pałacu Prezydenckim na przyjęcie przez Andrzeja Dudę. Głowa państwa lekko się spóźnia, a lider PiS nie za bardzo wie, co ze sobą zrobić. Po tym wszystkim jakiś drugoplanowy działacz Solidarnej Polski nabija się w mediach społecznościowych z tego, iż Kaczyński dreptał, smyrał się za uchem i…ciumkał - pisze w opinii dla WP Marek Migalski.