Kanclerz Niemiec Friedrich Merz podkreślił swoją satysfakcję z powodu ogłoszonych przez Waszyngton i Pekin porozumień celnych. Wyraził również nadzieję, iż podobne decyzje zapadną w relacjach Białego Domu z krajami Unii Europejskiej.
Po miesiącach ostrych starć handlowych między Stanami Zjednoczonymi a Chinami obie strony ogłosiły ramowe porozumienie, które ma być pierwszym krokiem w kierunku odbudowy wzajemnych relacji.
Choć ustalono m.in. złagodzenie ceł i częściowe zniesienie ograniczeń eksportowych, porozumienie nie rozwiązuje głównych przyczyn konfliktu. Władze obu państw muszą je jeszcze zatwierdzić, a czas na doprecyzowanie szczegółów mija 10 sierpnia. jeżeli to się nie uda, automatycznie wrócą wysokie cła.
Prezydent Donald Trump ogłosił sukces, ale ekonomiści pozostają sceptyczni i ostrzegają przed możliwym nawrotem napięć. Konflikt już osłabił globalny wzrost gospodarczy, a Chiny poniosły znaczne straty eksportowe.
Mimo to pojawiają się sygnały złagodzenia – niektóre chińskie firmy uzyskały zgodę na eksport metali ziem rzadkich, co może być oznaką dobrej woli.
Kanclerz skutecznie wpłynął na amerykańskiego przywódcę?
Na początku czerwca kanclerz Friedrich Merz odwiedził Biały Dom i rozmawiał z amerykańskim prezydentem. Omówiono wspólne działania wobec wojny na Ukrainie i stosunki z Rosją.
CDU, czyli partia Merza, określiła spotkanie jako rozmowę dwóch partnerów działających na rzecz bezpieczeństwa i dobrobytu po obu stronach Atlantyku. Liderzy negocjowali między innymi zniesienie ceł na niemiecki przemysł motoryzacyjny.
Oprócz tego Merz przyznał, iż Trump jako prezydent Stanów Zjednoczonych może mieć realny wpływ na zakończenie wojny, choć nie oznacza to jego politycznego poparcia. Podczas rozmów obie strony wyraziły wolę znalezienia drogi do pokoju. Merz zadeklarował wsparcie Niemiec i UE dla Ukrainy oraz chęć dalszego nacisku na Rosję.
Amerykański przywódca odniósł się do wcześniejszych działań wobec Nord Stream 2 i umiarkowanie, ale jednak docenił wzrost niemieckich wydatków na obronność. Potwierdził także, iż amerykańskie wojska pozostaną w Niemczech. Kanclerz z kolei podkreślił historyczne znaczenie sojuszu z Waszyngtonem i potrzebę jego dalszego wzmacniania.
Negocjacje Waszyngton-Bruksela
Wysiłki kanclerza interesowały prawdopodobnie nie tylko Niemców, ale i pozostałych Europejczyków. Friedrich Merz pojechał bowiem do Waszyngtonu również z misją uformowania gruntu pod udane rozmowy Komisji Europejskiej z amerykańską administracją.
– Mam nadzieję, iż negocjacje między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską będą mogły postępować w podobny sposób (co rozmowy na linii Waszyngton-Pekin – red.) – powiedział w środę na wspólnej konferencji prasowej z premier Danii Mette Frederiksen w Berlinie.
– Zdecydowanie popieram to rozwiązanie. To nie odbywa się kosztem Europy – przeciwnie, to kolejny rozwiązany konflikt – podkreślił.
Zgodnie z decyzją amerykańskiego prezydenta porozumienie musi być zawarte do 9 lipca, w przeciwnym razie cła na kraje Unii Europejskiej wejdą w życie.