"Nie no, nie żartujmy". Zandberg krytykuje zapowiedź minister

6 godzin temu

Nie no, nie żartujmy. Rząd zaproponował podwyżkę płacy minimalnej o mniej niż złotówkę na godzinę netto - powiedział w "Graffiti" Adrian Zandberg z partii Razem. To reakcja na słowa minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, która zapewniła, iż podwyżka płacy minimalnej wyniesiecie nie mniej niż 140 złotych brutto. Zdaniem Zandberga rząd prowadzi politykę "zaciskania pasa na brzuchach pracowników".

W środowym "Graffiti" minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapewniła, iż "płaca minimalna musi nadążać za inflacja", a propozycja części środowisk dotycząca wzrostu o 50 zł "jest absolutnie nie do przyjęcia".

- Byłoby to de facto obniżenie, a na to pozwolić nie można (…) Nie ma, nie było i nie będzie przyjętej propozycji niższej niż 140 zł brutto - powiedziała.

ZOBACZ: Pensja minimalna w górę. Minister finansów ucina spekulacje

Do deklaracji Dziemianowicz-Bąk odniósł się współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg. - Nie no, nie żartujmy - powiedział.

Płaca minimalna 2026. Zandberg o "zaciskaniu pasa na brzuchach pracowników"

- Rząd zaproponował podwyżkę płacy minimalnej o mniej niż złotówkę na godzinę netto. To oznacza, iż w wielu domach będzie bardzo trudno, iż rząd planuje w przyszłym roku zacisnąć pasa na brzuchach pracowników - stwierdził.

ZOBACZ: "Chwały rządowi to nie przynosi". Adrian Zandberg o sytuacji na granicy

Dodał, iż "już wiadomo, jak wygląda wzrost cen m.in. energii, ogrzewania". - Z drugiej strony widzimy też, iż polityka zaciskania pasa na brzuchach pracowników uderza też w polskie państwo. Rozmawialiśmy o płacy minimalnej, ale pozostało jeden słoń w pokoju, czyli płace pracowników budżetówki - nauczycieli, urzędników. Na tych stanowiskach kolejny rok z rzędu planuje brak realnych podwyżek - mówił Zandberg.

Współprzewodniczący partii Razem tłumaczył, iż podwyżki dla budżetówki po zmianie władzy były "wyrównaniem, po wcześniejszym uderzeniu inflacji". - Była obietnica, słuszna zresztą, iż trzeba zacząć systemowe podwyżki w budżetówce (...) Jak to się potem kończy? Są tysiące wakatów w policji, w szkołach. Państwo polskie działa dużo gorzej niż by mogło, bo oszczędności uderzają w miliony obywateli - powiedział.

Zdaniem Zandberga pieniądze na takie podwyżki mogłyby się znaleźć po wprowadzeniu podatku od nadmiarowych zysków banków oraz podatku cyfrowego. Podkreślił, iż minister finansów Andrzej Domański usłyszał od niego te propozycje. - Ten rząd z jednej strony zaciska pasa na brzuchach pracowników, a z drugiej jest bardzo grzeczny, układny, wręcz pokorny wobec największego biznesu, wielkich korporacji, banków - mówił.

Więcej informacji wkrótce

WIDEO: "Pozytywnie nastawieni ludzie" vs. "Lżenie policji". Spięcie w studio ws. granicy
Idź do oryginalnego materiału