Niestety, Pana artykuł „Policzmy jeszcze raz” – „Przegląd” nr 27 (1330), jest niepełny. Tak, Pana postulat jest bardzo słuszny i jak najbardziej przepisowy:
„Tych, co dopuścili się fałszerstw, a przecież już wiadomo, iż tacy byli, trzeba pokazać. I ukarać”
Jednak ta propozycja niesie za sobą poważne konsekwencje, o których także głośno musimy mówić.
- Potrzeba rozpytać lub przesłuchać wszystkich członków obwodowych komisji wyborczych, w których to komisjach wykryto błędy. Na okoliczność ich udziału w popełnieniu przestępstwa. A tych osób już jest w Polsce kilka tysięcy i może będzie ich coraz więcej.
Uzasadnienie:
Wszyscy członkowie /czyli każda osoba/ obwodowych komisji wyborczych odpowiadają karnie za swoje błędy. Potencjalna grupa przestępcza. Wszystkie ich działania były kolegialne, między innymi liczenie głosów, plombowanie „worów” i inne. Ale najważniejsze jest to, iż każdy członek komisji musiał podpisać, bez wyjątku, wszystkie strony wydrukowanych czterech protokołów z wynikami, gdzie jak byk w dwóch pozycjach były liczby z oddanymi głosami na Nawrockiego i Trzaskowskiego. Nie sposób się pomylić. Nie sposób nie widzieć i nie wiedzieć, co się podpisuje.
- Konsekwencją krucjaty przeciwko członkom komisji będzie niechęć Polaków do brania udziału w pracach komisji wyborczych w przyszłych wyborach. A już w ostatnich wyborach prezydenckich były trudności ze skompletowaniem pełnych składów osobowych komisji.
Ponadto nie zapominajmy, iż obecne otwieranie „worów” z kartami do głosowania nie jest w obecności zainteresowanych, potencjalnych przestępców, członków nieuczciwych komisji. Jak to będzie w przyszłości się miało dowodowo w procesach przeciwko członkom komisji?
Tak więc powtórne przeliczenie głosów oddanych na Nawrockiego i Trzaskowskiego spowoduje nieunikniony paraliż działania organów ścigania i sądownictwa w Polce.
Chyba to wszystko do tego zmierza, żeby powtórzyć wybory prezydenckie. Z niepełnymi składami osobowymi komisji wyborczych. Ale znów jest rozwiązanie – znacząco zwiększyć wynagrodzenie członków przyszłych komisji.
Poniżej krótki opis typowego przebiegu liczenia głosów.
Tak to wygląda zgodnie z przepisami i w praktyce, II tura wyborów. Zrobiłem skrót opisu.
- Dzień prędzej rano do lokalu komisji, gdzie są wszyscy członkowie komisji, są przywożone „puste” karty. Liczymy kilkakrotnie, Zamykamy w zaplombowanej szafie.
- W dzień wyborów przed otwarciem lokalu ponownie liczymy karty i je stemplujemy
Liczenie oddanych głosów, po zamknięciu lokalu wyborczego
- Ustawiamy stoły w jedną płaszczyznę. Stoły puste. Krzesła wokół.
- Karty z oddanymi głosami wysypujemy na stoły. Cała komisja stoi wokół stołów.
- Segregujemy karty według nazwisk.
- Karty nieważne i głosy nieważne odkładamy na bok. Przy każdej takiej karcie dyskutujemy wszyscy (przy wstrzymaniu liczenia), karta idzie „w obieg”, musi być 100% zgodności całej komisji co do wersji
- Dalej segregujemy karty. Odkładamy na „kupki” po 50 kart
- Każdy stosik jest liczony jeszcze co najmniej jeden raz przez inną przypadkową osobę z komisji
- Sumujemy oddane głosy. Są dwa stosy z podaną na wierzchu kartce liczbą oddanych głosów.
- Nie śpieszymy się. Każda najmniejsza wątpliwość jest rozstrzygana przez wszystkich członków
- Sprawdzamy stan kart – liczbę kart wydanych (są liczone na bieżąco przy ich wydawaniu głosującym), oddanych głosów, kart nie wykorzystanych, korespondencyjnych, pełnomocnictw, zastępstw itp. Wszystko co do 1 sztuki musi się zgadzać.. Może się nie zgadzać, qwa, wtedy wszystko liczymy jeszcze raz. Trudno (rzadko)
- Karty z oddanymi głosami cały czas leżą na stołach. Spisujemy na głos protokół (przewodniczący lub zastępca). Wypełniamy rubryki ołówkiem, wszyscy słuchają, ewentualnie dodają swoje uwagi. Po rozstrzygnięciu wątpliwości wypełnia się dalej protokół. Jeszcze nie podpisujemy
- Po wypełnieniu protokołu niektórzy robią zdjęcia protokołu. kto chce iść do informatyka z protokołem, to idzie.
- Informatyk wklepuje w system poszczególne pozycje protokołu, drukuje protokół w 4 (czterech) egzemplarzach jednostronnie zapisanych.
- Następnie wszyscy siadamy wokół stołów, karty z oddanymi głosami są dalej na środku stołów
- Przewodniczący lub zastępca „puszcza w obieg” po kolei pojedyncze kartki protokołów, na koniec je zbierając
- Każdy z członków komisji czyta i podpisuje się na każdej pojedynczej kartce na dole. Podpis czytelny musi być na ostatniej karcie protokołu.
- Mamy 4 komplety protokołów. Jeden natychmiast jest wywieszany na drzwiach wejściowych tak, żeby każda osoba z ulicy mogła podchodząc do budynku komisji go przeczytać. Przeważnie komisje są w szkołach i drzwi wejściowe do budynku są oszklone. Protokół wywieszamy czytelną stroną od strony ulicy (chodnika)
- Ogólnie – pozostałe trzy egzemplarze protokołów „jadą” do Urzędu Miasta wraz z innymi dokumentami
- Wszystkie karty do głosowania (niewykorzystane, z oddanymi głosami, itp.) są pakowane w opisane szczegółowo i podpisane koperty
- Oprócz kilku dokumentów, które jadą do Urzędu Miasta, wszystko jest pakowane i plombowane do opisanych szczegółowo „worów”
Moje dodatkowe uwagi:
- Przewodniczący komisji i jego zastępca są wybierani w dzień szkolenia przez wszystkich członków komisji. Zawsze są to osoby najbardziej „zorientowane” w przepisach wyborczych i z jakimkolwiek doświadczeniem wyborczym
- Wszystkim członkom komisji nie zależy na „kombinowaniu” i oszukiwaniu przy liczeniu głosów. Mimo, iż zawsze jesteśmy z różnych formacji politycznych, o różnych zawodach i wieku, każdy z nas chce wykonać dobrze i uczciwie powierzone mu zadania. Ja się nigdy nie spotkałem z jakimkolwiek „kombinowaniem” przez członków komisji.
Piotr Przybecki
Post Mój głos do artykułu „Policzmy jeszcze raz” pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.