Powiem wam tak: nie oglądam paraprezydenckich debat, z przynajmniej dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, nie mam najmniejszego zamiaru tracić czasu w oglądanie pierdół i wysłuchiwanie drętwych komunałów wypowiadanych przez całą zgraję totalnych (z wyjątkami) zjebów, z nadmiernie rozbudowanym ego. Szkoda mi na to też zdrowia, bo jak człowiek słyszy takiego jednego idiotę z drugim, to się niepotrzebnie denerwuje. Po drugie zaś, co może choćby jest najistotniejsze, ja generalnie wiem kto jest moim kandydatem i na kogo oddam głos, no i tym samym nie są mi potrzebne żadne jebane debaty w takiej czy innej jebanej telewizji, lub innym szmatławcu.
Być może wbrew oczekiwaniom, nie zdradzą wam teraz, kto jest tym moim kandydatem, uczynię to dopiero w stosownym momencie, to znaczy w sobotę 17 maja, powtarzając to ewentualnie z rana w niedzielę 18-tego. Tak, żebyście nie pomylili na karcie nazwiska.
Oczywiście chcąc nie chcąc coś tam wpada mi w ucho i w oko, no bo jednak śledzę pewne trendy w internecie, ale choćby jeżeli coś tam mi wpada, to natychmiast wypada. Z tego punktu widzenie lata mi świeżym kalafiorem (ostatni który kupiłem był importowany z Maroka), kto którą debatę wygrał i dlaczego przegrał.
Wali mnie też centralnie los jakiejś polskiej zdaje się flagi, czy czegoś w tym rodzaju, jakoby zostawionej gdzieś tam przez jakiegoś parakandydata, a może choćby wetkniętej w psie gówno – przyznaję, mylą mi się co niektóre wydarzenia, a to z braku poświęconej im należnej uwagi – jak również wali mnie co robią żony (mężowie) kandydatów i walą mnie też pretensje klientów pewnego hotelu, iż miała być obiecana panna (niewykluczone, iż mężatka, ale to nie ma znaczenia), z dostawą do apartamentu, a jej jednak nie ma, i iż wcale nie jest chora jak usiłuje im się wmówić gdy składają reklamację, tylko w całkiem raczej dobrej jest kondycji, bo widzą ją w telewizorze. Niektórzy z owych klientów twierdzą choćby (patrzcie do czego się ci rozpustnicy posuwają), iż
stoi ona u boku tego samego dokładnie faceta, który przyjmował od nich zamówienie, ale ja im zwyczajnie nie wierzę! To prawdopodobnie fejk!
Staram się też nie ulegać jakiejś panice, czy czemuś w tym stylu, bo jest całkiem spora ilość szczujni, a przy okazji pralni pieniędzy (w tym tych sowieckich), które robią zamęt i przekonują, iż na przykład tylko kandydat wyłoniony z szeregów mafii i popierany przez mafię, będzie najlepszym (p)rezydentem, co z pewnego punktu widzenia jest może racjonalnym argumentem, bo akurat mafia doskonale dba o własne interesy i wie jak biznesem zarządzać. Więc mafioso w Pałacu może być z tego punktu widzenia dobrym strzałem.
Do mnie to jednak nie trafia, acz domyślam się, iż jest cała masa intelektualnie potłuczonych Polaków, którym bohaterowie (i metody) rodem z „Ojca chrzestnego” przypadły do gustu.
Poza tym być może w grę wchodzi tu przyzwyczajenie – przez ostatnie osiem lat prezydentem był gość, który korespondował z kurwami, i wyraźnie nie tym jarał, więc niechaj teraz zastąpi go ten, co kurwami handluje, kto jest na nieco wyższym poziomie wtajemniczenia, tu i ówdzie zamoczył, więc w porównaniu z Andrzejem będzie to jakiś krok naprzód.
No tak kombinuje sobie naród polski a przynajmniej istotna dość jego część. Więc za jakieś trzy tygodnie się przekonamy, która Polska jest górą. Oby nie Polska dziwek na godziny, szczerbatych alfonsów i handlarzy żywym towarem.