Minister cieszy się z „wybicia zębów” ETS2. Eksperci: Polacy bez pomocy

5 godzin temu

Rząd Polski cieszy się, iż unijne opłaty z systemu ETS2 wejdą w życie z rocznym opóźnieniem. Choć ułatwi to życie politykom koalicji w kampanii wyborczej, najważniejszy problem pozostaje nietknięty. „Gdzie programy wsparcia dla Polaków, by przed opłatami się uchronili?” – pytają eksperci.

„Dzisiaj udało się wybić zęby systemowi ETS2” – obwieścił w środę (5 listopada) Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu. „Negocjowaliśmy cały dzień i całą noc. Udało się zrobić coś, co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia – posprzątać to zaniedbanie, do którego doprowadził rząd PiS, czyli system ETS2” – nie ukrywał zadowolenia w rozmowie z PAP.

Sukces, którym szczyci się rząd, został osiągnięty podczas trwających kilkanaście godzin negocjacji unijnych ministrów ds. środowiska. Na ich koniec osiągnięto wyczekiwany od miesięcy kompromis. Jego najważniejsze elementy to ustalenie prawnie wiążącego celu ograniczenia unijnych emisji CO2 do 2040 r. o 90 proc. i zgoda na przesunięcie systemu ETS2 z 2027 na 2028 r.

Co ciekawe, choć rząd przedstawia ustalenia jako swój sukces, to jednak… w głosowaniu Polska była przeciw. Do tego system przesunięto o rok, choć nasz kraj walczył o przełożenie go o trzy lata.

Rządowy sukces przedwyborczy

Rząd Polski sprzeciwia się ETS2, bo system ten obejmie sektor transportu i budownictwa. Choć wdrażany będzie na poziomie dostawców paliw, to w praktyce oznacza to, iż koszt emisji CO2 zostanie przeniesiony na użytkowników końcowych.

„Szacunki wskazują, iż przy cenie uprawnień do emisji wynoszącej 45 euro za tonę CO2 cena węgla mogłaby wzrosnąć o około 460 zł na tonie, gazu o 0,40 zł za metr sześcienny, a paliw silnikowych o około 0,50 zł za litr” – wylicza Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.

Jako iż w 2027 r. odbędą się kolejne wybory parlamentarne, przesunięcie ETS2 na rok 2028 z pewnością ułatwi kampanię politykom rządowej koalicji. Eksperci zwracają jednak uwagę, iż nie rozwiązuje to kluczowego wyzwania, z którym wciąż pozostawieni są Polacy.

Wyjaśnijmy to na przykładzie budownictwa.

(nie)Czyste Powietrze

„Premier i ministrowie są zadowoleni, iż wynegocjowali dodatkowy rok. OK – zawsze lepiej mieć więcej czasu niż mniej. Tylko, iż ten rok nic nam nie da, jeżeli już teraz nie ruszą szerokie programy finansowe wspierające likwidację ogrzewania węglowego i ocieplenie budynków” – zauważa Anna Dworakowska, jedna z liderek Polskiego Alarmu Smogowego.

Przedstawiciele PAS punktują przy tym reformę programu Czyste Powietrze. Przeprowadzone w nim zmiany miały „posprzątać bałagan po PiS”, ale zamiast tego wprowadziły nowy. I to naprawdę duży.

Zaktualizowany program Czyste Powietrze wyklucza ze wsparcia wiele osób, w tym te najbardziej potrzebujące pomocy, a więc najuboższych. Tymczasem jednym z koronnych argumentów rządu przeciw ETS2 była troska właśnie o najuboższych.

„Nowa odsłona programu, która ruszyła w kwietniu br. miała być przełomem. Zakłada ona, iż do 2032 r. program pozwoli na podniesienie efektywności energetycznej 2,5 miliona domów. W tym roku do programu przystąpi około 60 tys. gospodarstw domowych. Policzcie sami, ile lat zajmie osiągnięcie założonego celu programu” – napisał w mediach społecznościowych Andrzej Guła, inny z liderów PAS.

Policzyliśmy. Tych lat jest ponad 40.

Gdzie inne wsparcie?

Na tym jednak nie koniec. Jak zauważają przedstawiciele PAS, w budownictwie wielorodzinnym programów wsparcia w ogóle nie ma. „Wstrzymano Fundusz Termomodernizacji i Remontów, nie ma też naborów do programu Ciepłe Mieszkanie” – wylicza Dworakowska.

I dodaje: „Potrzebujemy sprawnie działających programów wspierających modernizację budynków na wczoraj. Bez nich jeden rok kilka zmieni, poza przesunięciem problemu na po wyborach…”

Podobnie widzi to Aleksander Śniegocki, prezes Instytutu Reform. „Czy faktycznie »wybiliśmy zęby« ETS2? To się dopiero okaże. Wszystko zależy od działań polskiego rządu w kraju. Bez przyspieszenia inwestycji w termomodernizację budynków oraz czysty transport roczne opóźnienie kilka zmieni, a może wręcz okazać się bardziej bolesne, bo na redukcję emisji zostanie mniej czasu i mniej pieniędzy” – tłumaczy ekspert.

Niezrealizowane obietnice

Zmniejszenie sumy pieniędzy, o której mówi Śniegocki, dotyczy Społecznego Funduszu Klimatycznego. To właśnie Polska jest jego największym beneficjentem, mogąc liczyć na 17 proc. unijnej puli zapisanej na ten cel. Nasz kraj miał otrzymać 11,4 miliarda euro, czyli ok. 50 mld zł. Z powodu przesunięcia ETS2 o rok budżet ten zmniejszy się jednak o 7,5 mld zł.

Również pieniądze z samego ETS2 nie zasilą unijnego budżetu, ale polski. Według szacunków Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) chodzi o kwotę w przedziale 22-48 miliardy euro (w zależności od ceny uprawnień do emisji).

Polska na transformację energetyczną może mieć więc olbrzymie pieniądze, a jednocześnie część z nich przeznaczyć na wsparcie dla najbardziej potrzebujących. „Trudno jednak mieć nadzieję, iż obecny rząd będzie prowadzić odpowiedzialną politykę klimatyczną, bo jak widać po prostu nie ma takiej woli” – komentuje w rozmowie ze SmogLabem Dariusz Szwed, ekspert Zielonego Instytutu.

Warto przy tym pamiętać, iż przyspieszenie zielonej transformacji energetycznej, wsparcie wymiany starych pieców i termomodernizacji czy też rozwój transportu zbiorowego to nie tylko sposoby na ograniczanie emisji. To również obietnice zapisane w umowie koalicyjnej między KO, Lewicą, Polską 2050 i PSL.

Obietnice, których nie zrealizowano.

Niezrealizowane obietnice

System ETS2 to wdrożenie w życie zasady „zanieczyszczający płaci”. Takie rozwiązania mają być „finansową zachętą” do wprowadzania korzystnych zmian dla klimatu i środowiska (a więc i docelowo – nas samych). Ramię w ramię z opłatami za zanieczyszczanie (w tym przypadku atmosfery przez CO2) powinno iść jednak tworzenie tańszych alternatyw.

Dla energetyki węglowej taką tańszą alternatywą już teraz są np. elektrownie słoneczne i wiatrowe. W sektorze budownictwa najważniejsze są zaś takie aspekty, jak termomodernizacja budynków i elektryfikacja ogrzewania. W sektorze transportu wymienić można m.in. rozwój transportu niskoemisyjnego, ograniczanie niekontrolowanego rozlewania się miast i zamianę pojazdów z silnikiem spalinowym na elektryczne (im mniejsze, tym lepiej).

„Stwierdzenie, iż system ETS2 oznacza dodatkowe opłaty, to tylko połowa prawdy. Jaka jest ta druga połowa? A no taka, iż o ile nie emitujemy, to i nie płacimy. Produkty i usługi związane z mniejszą emisją CO2 stają się więc w oczywisty sposób tańsze, a przez to bardziej zachęcające. Powinny być jednak nie tylko tańsze, ale także łatwodostępne i komfortowe” – tłumaczy Szwed.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Milosz_G

Idź do oryginalnego materiału