
Kościół katolicki – jako moralny autorytet dla wielu Polaków – ponosi szczególną odpowiedzialność za reagowanie na język pogardy, wykluczenia oraz tzw. przemoc symboliczną, niezależnie od tego, kto się nim posługuje.
Wypowiedzi polityków, takich jak Krzysztof Bosak, który określił innych ludzi mianem „odpadów”, czy działania Grzegorza Brauna – negującego istnienie komór gazowych w Auschwitz i kierującego swoją agresję wobec społeczności żydowskiej – wykraczają daleko poza granice cywilizowanego sporu politycznego. To sprawy głęboko moralne.
Milczenie Kościoła hierarchicznego w takich momentach bywa dla przyzwoitych ludzi nie tylko niezrozumiałe, ale wręcz bolesne i nieakceptowalne.
Pozory reakcji – symboliczne gesty czy ogólnikowe wypowiedzi – są jedynie figowym listkiem. W rzeczywistości pozostają milczeniem.
Nie chodzi tu o „mieszanie się do polityki”, ale o jednoznaczne przypomnienie o godności każdego człowieka – niezależnie od jego narodowości, pochodzenia, religii czy poglądów. Kościół nie może milczeć, gdy deptana jest ludzka godność – tak samo jak nie powinien milczeć wobec innych form niesprawiedliwości społecznej czy mowy nienawiści.
Myślałem, iż czasy, gdy część Kościoła flirtowała z nazizmem, minęły bezpowrotnie. Nie chcę tą historyczną, graficzną aluzją nikogo obrażać – to ostrzeżenie. Historia uczy, iż brak jednoznacznego sprzeciwu wobec zła bywa formą współudziału.
Dlatego właśnie dziś, w demokratycznej Polsce, ludzie – także spoza wspólnoty katolickieji – mają prawo – i obowiązek – domagać się od duszpasterzy odwagi, prawości i wyraźnego głosu w sprawach, które dotykają sumienia i wspólnego dobra.
O czym ja mówię?
W trakcie sobotniego apelu na Jasnej Górze bp Antoni Długosz modlił się za Ruch Obrony Granic i ostrzegał przed zagrożeniem związanym z migracją, a bp Wiesław Mering grzmiał: „Obowiązkiem biskupa jest wprowadzenie Chrystusa do polityki, bowiem polityka bez Chrystusa jest największą plagą narodu”, oraz: „Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. W XVIII w. jeden z polskich poetów, Wacław Potocki, mówił: 'Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem'”.