Pierwszy spokojny rok zmienił się w koszmar dla milionów Polaków. Spółdzielnie mieszkaniowe masowo rozsyłają zawiadomienia o podwyżkach, które w skrajnych przypadkach sięgają 100 procent. Wszystko przez jedno wydarzenie z 1 lipca.

Fot. Warszawa w Pigułce
Mieszkańcy całej Polski otwierają skrzynki i znajdują pisma, których woleli nigdy nie otrzymać. Spółdzielnie mieszkaniowe informują o podwyżkach opłat za ogrzewanie, które mogą sięgać choćby 90-100 procent. W praktyce oznacza to dodatkowe 600 złotych miesięcznie do rachunków za mieszkanie. Powód? Zakończenie rządowej tarczy osłonowej, która przez niemal trzy lata chroniła Polaków przed skokiem cen ciepła.
Spokojny początek roku był złudny
Pierwsze półrocze 2025 roku dało mieszkańcom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Zamiast masowych, dwucyfrowych podwyżek, rynek wykazał umiarkowaną dynamikę. W wielu spółdzielniach mieszkaniowych wzrosty opłat eksploatacyjnych oscylowały wokół kilku procent, co przy obecnej inflacji można było uznać za względną stabilizację.
Część zarządów, świadoma nastrojów społecznych i możliwości finansowych mieszkańców, zdecydowała się na rozłożenie podwyżek w czasie lub ich ograniczenie do niezbędnego minimum. Łagodna zima oznaczała też niższe koszty ogrzewania, co częściowo rekompensowało rosnące ceny innych usług.
Ta spokojniejsza sytuacja wynikała z kilku czynników. Po pierwsze, wiele spółdzielni zdążyło wprowadzić podwyżki już w ostatnim kwartale 2024 roku. Po drugie, zarządy podchodziły do kwestii podwyżek z większą ostrożnością, świadome rosnącego niezadowolenia mieszkańców. Walne zgromadzenia członków coraz częściej kwestionowały przedstawiane plany finansowe, zmuszając zarządców do szukania oszczędności.
1 lipca – dzień, który zmienił wszystko
30 czerwca 2025 roku zakończył się okres obowiązywania rządowego mechanizmu dopłat do cen ciepła. Od 2022 roku chronił on Polaków przed skokiem cen za ogrzewanie, regulując maksymalną podwyżkę w stosunku do cen z września 2022 roku na 40 procent. Od 1 lipca odbiorcy zostali pozbawieni jakiejkolwiek ochrony przed wysokimi cenami ciepła.
Mieszkańcy Rudy Śląskiej pierwsi odczuli skutki tej zmiany. Rudzka Spółdzielnia Mieszkaniowa zapowiedziała podwyżki o 60 procent, a MGSM Perspektywa o 88,30 procent. Mieszkaniec Rudy Śląskiej w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnia: „Moje mieszkanie ma ponad 60 mkw. i za samo ogrzewanie muszę teraz zapłacić ponad 600 zł więcej niż wcześniej. Podwyżki będą o prawie 90 procent”.
Podobne informacje napływają z całej Polski. Spółdzielnie mieszkaniowe z Poznania, Krakowa, Lublina, Wrocławia, Bytomia informują swoich mieszkańców o drastycznych wzrostach opłat za centralne ogrzewanie i ciepłą wodę.
Skala podwyżek przerasta najczarniejsze scenariusze
Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził od stycznia 2025 roku nowe taryfy, które oznaczają ogromny skok kosztów dla milionów rodzin. Średnia cena jednego gigadżula dla zasobów spółdzielni wynosi 255,31 zł, co oznacza wzrost opłat za ciepło o około 86 procent.
Julia Tritt-Stachowska, rzeczniczka prasowa poznańskiej spółdzielni „Osiedle Młodych”, wyjaśnia w rozmowie z Money.pl: „Według wstępnych szacunków bez tarczy osłonowej średnie opłaty za ogrzewanie i ciepłą wodę mogą się zwiększyć choćby o 30 procent. Pamiętajmy, iż wysokość rachunków zależy także od indywidualnego zużycia ciepłej wody przez mieszkańców”.
Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP alarmuje, iż w niektórych miejscach podwyżki przekroczyły 100 procent. Średni wzrost opłat za centralne ogrzewanie dla gospodarstwa domowego wynosi około 600 złotych miesięcznie. Opłaty za energię cieplną stanowią w tej chwili 70-80 procent kosztów utrzymania mieszkania.
Spółdzielnie bezradne wobec lawiny kosztów
Zarządy spółdzielni znalazły się w trudnej sytuacji. Z jednej strony muszą pokrywać rzeczywiste koszty dostawy ciepła, z drugiej – mierzą się z oburzeniem mieszkańców. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Młodych” w Poznaniu informuje mieszkańców: „W latach 2022-2025 (do czerwca) Veolia wprowadzała nowe taryfy osiem razy. W tym okresie rzeczywiste koszty dostavy ciepła wzrosły o ponad 108 procent”.
Rzeczniczka dodaje: „Już zgłaszają się do nas mieszkańcy krytykujący podwyżki, jednak spółdzielnia nie ma możliwości negocjowania cen. Zaliczki na ogrzewanie i ciepłą wodę użytkową są opłatami niezależnymi od spółdzielni, która jedynie pośredniczy w przekazywaniu środków do dostawcy ciepła”.
Bogusław Regulski, wiceprezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, tłumaczy w rozmowie z Money.pl: „Obecna sytuacja to efekt tego, iż z końcem czerwca skończył się mechanizm mrożenia cen ciepła dla odbiorców. Od lipca, w rozliczeniach z odbiorcami pojawią się rzeczywiste ceny ciepła, wynikające z zatwierdzonych i obowiązujących taryf”.
Gdzie podwyżki uderzą najmocniej
Najbardziej narażone na wysokie podwyżki są bloki ogrzewane gazem, mieszkania w starym budownictwie oraz lokale w oficynach. Właśnie tam rachunki mogą wzrosnąć najbardziej, bo energochłonne budynki zużywają więcej ciepła, a instalacje są często przestarzałe.
Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości, ostrzega w rozmowie z Portalem Samorządowym: „Wzrost cen gazu będzie mocno przekładać się na opłaty w mieszkaniach na wynajem. Szczególnie gdy mówimy o blokach ogrzewanych gazem, starym budownictwie, mieszkaniach w oficynach. Taka sytuacja w znaczący sposób wpływa na zmniejszenie atrakcyjności wynajmu”.
Dodatkowe obciążenie poniosą również właściciele mieszkań wynajmowanych. Jak wynika z danych Infor.pl, dodatkowe opłaty w spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych już dziś sięgają kilkuset złotych rocznie. To często 400-500 złotych więcej, co mocno podnosi koszty utrzymania.
Rząd obiecuje pomoc, ale to może być za późno
Minister energii Miłosz Motyka pod koniec lipca zapowiedział prace nad bonem ciepłowniczym dla najuboższych. Według wstępnych szacunków koszt programu wyniósłby 300-500 milionów złotych w 2025 roku i około miliarda złotych w kolejnym. Wsparcie indywidualnych odbiorców ciepła ma wynieść do 3,5 tysiąca złotych rocznie.
Jednak spółdzielnie oceniają, iż propozycja jest „zdecydowanie spóźniona” i nie rozwiąże problemu rosnących rachunków dla szerokiej grupy odbiorców. Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP w liście do premiera Donalda Tuska alarmuje: „Mimo kierowanych pism od kwietnia 2025 roku do premiera i ministra klimatu i środowiska o podjęcie działań osłonowych, nie otrzymały one dotychczas żadnej odpowiedzi”.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli mieszkasz w spółdzielni mieszkaniowej, przygotuj się na znaczny wzrost opłat za ogrzewanie. Dodatkowe 400-600 złotych miesięcznie to realistyczny scenariusz dla większości gospodarstw domowych. Najbardziej odczują to mieszkańcy starszych bloków z nieefektywną instalacją grzewczą.
Właściciele mieszkań na wynajem staną przed trudnym wyborem – czy podnosić czynsz, ryzykując utratę najemców, czy ponosić wyższe koszty samodzielnie. Część z nich może zdecydować się na wycofanie mieszkań z rynku najmu.
Dla najemców oznacza to nie tylko wyższe opłaty za media, ale również potencjalny wzrost czynszów. W niektórych przypadkach może to skłonić do rozważenia zakupu własnego mieszkania, jeżeli różnica między czynszem a ratą kredytu znacznie się zmniejszy.
Jak ograniczyć koszty ogrzewania
Nie jesteś jednak całkowicie bezradny wobec rosnących kosztów. Istnieje kilka sprawdzonych sposobów na zmniejszenie zużycia ciepła w mieszkaniu. Uszczelnienie okien i drzwi to najprostszy i najtańszy sposób na eliminację strat ciepła – zwykłe uszczelki mogą przynieść oszczędności rzędu 10-15 procent.
Nie zasłaniaj kaloryferów – długie zasłony, meble czy suszarki na pranie blokują rozchodzenie się ciepła po mieszkaniu. Używaj głowic termostatycznych i ustawiaj niższą temperaturę w nocy oraz gdy wychodzisz z domu. Każdy stopień mniej to około 6 procent oszczędności.
Wietrz krótko, a intensywnie – zamiast uchylać okno na wiele godzin, otwórz je szeroko na 5-10 minut. Taki sposób wietrzenia wymienia powietrze, ale nie wychładza ścian i mebli.
Jesiennych walnych zgromadzeń będzie gorąco
Druga połowa 2025 roku przyniesie kulminację problemów finansowych spółdzielni. najważniejszy będzie okres jesiennych walnych zgromadzeń, gdy zarządy będą przedstawiać plany finansowe na 2026 rok. To właśnie wtedy może dojść do prawdziwej konfrontacji między potrzebami finansowymi spółdzielni a możliwościami mieszkańców.
Szczególnie newralgiczna będzie kwestia funduszy remontowych. W wielu spółdzielniach są one dramatycznie niedofinansowane, a presja na termomodernizacje tylko rośnie. Unijne wymogi dotyczące efektywności energetycznej budynków mogą zmusić do podjęcia kosztownych inwestycji.
Mieszkańcy nie są jednak bezradni. Aktywny udział w życiu spółdzielni może realnie wpłynąć na wysokość opłat. Uczestnictwo w walnych zgromadzeniach, analiza przedstawianych budżetów, zgłaszanie uwag do planów remontowych – to wszystko może pomóc w kontrolowaniu kosztów. W skrajnych przypadkach można zaskarżyć uchwałę do sądu, jeżeli podwyżki nie są należycie uzasadnione.
Realistyczny scenariusz na resztę roku zakłada wzrosty opłat eksploatacyjnych rzędu 5-8 procent, z większymi podwyżkami funduszy remontowych tam, gdzie jest to niezbędne. Do tego dochodzi drastyczny wzrost kosztów ogrzewania, który może oznaczać choćby kilkaset złotych więcej miesięcznie w okresie grzewczym.