„Miasto baluje, a wieś tonie w błocie” – dramatyczny głos wsi z sesji Rady Miejskiej w Grodkowie

6 godzin temu

Podczas jednej z ostatnich sesji Rady Miejskiej w Grodkowie wybrzmiał mocny głos sprzeciwu ze strony sołtysów. Zamiast zapowiadanych milionowych wpływów z elektrowni wiatrowych – wiejskie miejscowości toną w błocie, koszą trawę za własne pieniądze i słyszą kolejne obietnice bez pokrycia. – „Miasto baluje, a wieś pracuje” – mówi sołtys Żarowa. A sołtyska z Bąkowa dorzuca: – „Zrobiliście z gminy prywatny folwark.”

Wiatraki miały zmienić gminę Grodków w krainę mlekiem i miodem płynącą. Szerokim strumieniem miały się wlewać pieniądze do funduszy sołeckich. Wsie, na terenie których powstały fermy wiatrowe, miały dostawać 10% z wpływów do budżetu gminy pochodzących z elektrowni wiatrowych. Rzeczywistość jest niestety zupełnie inna. Zdesperowani sołtysi na jednej z ostatnich sesji miasta alarmowali o tragicznej sytuacji ich wsi.

200 złotych na „estetykę wsi” rocznie

Sołtys Żarowa podniósł na sesji sprawę środków na tzw. utrzymanie estetyki wsi. Pytał, jak ma jako sołtys zadbać o to, skoro dostaje w funduszu sołeckim całkowicie niewystarczające środki na ten cel.

– Dotychczas miałem 400 zł. W tej chwili ja dostałem 200 zł. Niektóre miejscowości, tam na przykład Kopice, dostały 12 000. – mówił na sesji Ryszard Szczawiński, sołtys Żarowa.
W rozmowie z nami sołtys wprost wyraża swoje niezadowolenie z polityki, jaką wobec sołectw prowadzi burmistrz Grodkowa Miłosz Krok.

– Dzwonię do tego Miłosza, ale po prostu człowiek nie ma już siły, ręce opadają. Nic się nie robi, tylko się obiecuje. Pieniądze idą na balety. Miasto baluje, a wieś pracuje. Impreza za imprezą. Jak my mamy gospodarzyć jako sołtysi? To jest tragedia, co się dzieje. Wiatraki się kręcą. 150 tysięcy z wiatraka, a my mamy 200 złotych na koszenie na cały rok. Tak o nas gmina dba. Kochana nasza, Grodków – mówi rozżalony sołtys Żarowa Ryszard Szczawiński.

„Zrobiliście z gminy prywatny folwark” – sołtyska z Bąkowa ostro o władzach Grodkowa

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Grodkowie wybrzmiał jeden z najmocniejszych głosów sprzeciwu wobec polityki lokalnych władz. Sołtyska Bąkowa Amela Strojek – występując w imieniu mieszkańców Bąkowa, Młodoszowic i Kolnicy – w emocjonalnym przemówieniu zarzuciła burmistrzowi oraz przewodniczącemu Rady Miejskiej ignorowanie potrzeb wsi i łamanie obietnic składanych mieszkańcom.
– „Dzisiaj pokazujemy Wam, iż jesteśmy i iż będziemy walczyć o to, co nam się należy i o to, co nam obiecaliście” – mówiła wyraźnie poruszona. – „Przy następnych wyborach będziemy pamiętać, iż nikt nam tyle nie da, co Przewodniczący Rady obiecał – a dokładniej: co obiecają ci, którzy mają interes w powstawaniu ferm wiatrowych.”

„Nie mamy nic – choćby lamp przy drodze”

Mocny przekaz dotyczył przede wszystkim braku inwestycji i podstawowej infrastruktury w trzech wsiach. – „W Bąkowie nie mamy świetlicy, mimo iż jesteśmy aktywną wioską, która liczy ponad pięciuset mieszkańców. Większość mieszkańców do domu idzie w błocie, bo asfalt mamy tylko na jednej drodze. Chodników też nie mamy” – mówiła.
Porównując sytuację do inwestycji realizowanych w samym Grodkowie, nie kryła oburzenia:

– „Chwalicie się projektem krytej pływalni i skweru, kiedy ludzie w Bąkowie od 20 lat proszą o lampy przy drodze gminnej. To jest dla Państwa zrównoważony rozwój?” – pytała na sesji rozżalona sołtyska Bąkowa.

Uciążliwości i brak rekompensaty za farmę wiatrową

Sołtyska przypomniała, iż to właśnie w Bąkowie, Młodoszowicach i Kolnicy znajduje się 35 z 50 wiatraków – czyli niemal 70% całej inwestycji na terenie gminy. Mimo to mieszkańcy nie odczuli żadnych korzyści.

– „To my codziennie słyszymy szum. To my codziennie zasłaniamy rolety, bo efekt migotania jest okropny. Nasz piękny krajobraz został bezpowrotnie zmieniony. Jedyne, co mamy, to problem.”
Co więcej, w wystąpieniu padły słowa o złamanych obietnicach, jakie składano mieszkańcom w zamian za zgodę na inwestycję:

– „Wtedy potrafiliście organizować spotkania z mieszkańcami i opowiadać, jak to nam będzie dobrze. A teraz? Kiedy zapytał Pan o potrzeby innych mieszkańców niż ci z Pana okręgu?” – przypominała na sesji Amela Strojek.

Brak realizacji wniosków i pomijanie w podziale środków

Kolejne zarzuty dotyczyły celowego marginalizowania potrzeb sołectw przez władze gminy.

– „Spośród kilkunastu wniosków, które zostały przez nas złożone, nie znaleźliście w budżecie gminy chociażby złotówki dla naszych wiosek. Te pieniądze w budżecie są – tylko pytanie, gdzie?”
Sołtyska poruszyła też temat rzekomego przydziału środków z projektu wspieranego przez firmę Ignitis, z którego skorzystał m.in. klub sportowy przewodniczącego Rady:

– „Dlaczego Pan nie poinformował nas, sołtysów, iż istnieje taki projekt? Bo gdyby nasze miejscowości złożyłyby wnioski, Pan nie dostałby nic.”
„To nie jest polityka – to krzywda ludzi”
Zakończenie jej wypowiedzi miało wyraźnie dramatyczny charakter, przypominając, iż mieszkańcy czują się opuszczeni i traktowani jak obywatele drugiej kategorii:

– „W Grodkowie montujecie podajniki na woreczki na psie odchody, a u nas dzieci w deszczowe dni ubierają woreczki na buty, żeby dojść do autobusu szkolnego.”
Zebrani na sesji mieszkańcy nie kryli emocji. Sołtyska zakończyła słowami skierowanymi bezpośrednio do burmistrza:

– „Ludzie wybrali Pana, bo mieli nadzieję, iż ktoś sobie przypomni, iż Bąków też należy do gminy Grodków. Dziś pytam: co z tych pięknych słów zostało?” – podsumowała w trakcie swojego wystąpienia Amelia Stojek, sołtys Bąkowa.

Pieniądze na sołectwa są za małe

Przyczynę utraty części i tak niezbyt dużych funduszy sołeckich wyjaśnia radny Waldemar Kwiatkowski z komitetu „Przyjazna Gmina”.

– W ubiegłym roku zmalały fundusze sołeckie z uwagi na to, iż uległ zmniejszeniu budżet gminy, ponieważ nie przepływały przez niego już pieniądze na program 800 plus, a środki na sołectwa były ustalane proporcjonalnie od jego wielkości w skali całej gminy. Burmistrz Krok, żeby ratować sytuację, zadeklarował, iż dołoży po 3000 złotych do każdej z miejscowości na poprawę tzw. estetyki wsi. Niestety później zmieniono formułę przyznawania tych dodatkowych środków, uzależniając ją od liczby mieszkańców danego sołectwa. Sytuacja wygląda teraz kuriozalnie. Niektóre miejscowości, które mają małą liczbę mieszkańców, ale ogromne tereny zielone do utrzymania, dostały „groszowe pieniądze”, jak na przykład Żarów. – wyjaśnia Waldemar Kwiatkowski.
Żarów ma ogromny park, duży plac zabaw i teren do niego przylegający. W tej chwili na terenie tej miejscowości są kompletnie nie wykoszone pobocza, całkowicie zarośnięty i niezadbany park. Gmina wykosiła tylko trawę na terenie placu zabaw.

– Sołtys nie ma pieniędzy choćby na to, żeby kupić paliwo i żyłkę do kosy, a to jest starszy człowiek i na niego spadł obowiązek zadbania o całą tzw. estetykę wsi. I to jest najbardziej niesprawiedliwe, iż wioski, które mają duże i atrakcyjne potencjalnie tereny zielone do utrzymania, jak park w Żarowie czy Wierzbniku, nie mają kompletnie funduszy na ich utrzymanie. Mogłyby być przecież atrakcją dla na przykład rowerzystów jeżdżących po gminie i odwiedzających takie miejsca. Są teraz kompletnie zarośnięte, a gmina w ogóle nie dba o te tereny. – podsumowuje radny Waldemar Kwiatkowski.

Głosy sołtysów z Bąkowa i Żarowa jasno pokazują, iż podziały w gminie Grodków pogłębiają się, a wieś czuje się coraz bardziej opuszczona. Mimo obietnic i deklarowanych milionowych wpływów z wiatraków, mieszkańcy tych miejscowości wciąż nie mogą doczekać się podstawowych inwestycji. Sprawie przyjrzymy się dokładniej i z pewnością będziemy do niej wracać.

Sołtys Żarowa o funduszu na tzw. „estetykę wsi”

Przemówienie sołtysa Żarowa i Bąkowa na sesji

Idź do oryginalnego materiału