Niemiecki parlament wybrał wczoraj Friedricha Merza na kanclerza Niemiec. To kolejny zaskakujący zwrot akcji po tym, jak rano kanclerz nie uzyskał większości w pierwszym głosowaniu.
Za liderem CDU zagłosowało 325 z 630 deputowanych do Bundestagu. Przeciw było 289 posłów, a jeden wstrzymał się od głosu. Do uzyskania większości Friedrich Merz potrzebował 316 głosów.
W pierwszej turze, jako pierwszy wyznaczony kanclerz w nowoczesnej historii Republiki Federalnej Niemiec, nie przekroczył tego progu. W tajnym głosowaniu tylko 310 posłów poparło jego kandydaturę, 307 było przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu.
Koalicja – w skład której wchodzą CDU, ich bawarscy sojusznicy z CSU oraz Socjaldemokraci (SPD) – dysponuje 328 mandatami, czyli 12 ponad wymaganą bezwzględną większość.
Wynik głosowania wywołał szok w Berlinie. Po kilku godzinach konsultacji partie koalicyjne zdecydowały się jednak na powtórne głosowanie tego samego dnia, co niemieckie prawo dopuszcza.
Aby przeprowadzić drugie głosowanie w tak krótkim czasie, potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów w parlamencie – której koalicji formalnie brakuje. Udało się jednak uzyskać poparcie dwóch lewicowych partii opozycyjnych dla zmiany regulaminu Bundestagu.
Jeszcze tego samego dnia zaprzysiężono nowy gabinet Merza, po czym dotychczasowy kanclerz Olaf Scholz (SPD) oficjalnie przekazał urząd Merzowi. Scholz pożegnał się ze stanowiskiem w poniedziałek wieczorem podczas tradycyjnej ceremonii z udziałem Bundeswehry.
Centroprawicowy blok Merza wygrał wybory parlamentarne pod koniec lutego, wyprzedzając skrajną prawicę z Alternatywy dla Niemiec (AfD) oraz socjaldemokratów Scholza. CDU i CSU podjęły następnie negocjacje koalicyjne z SPD, które zakończono w ubiegłym miesiącu, a umowę podpisano formalnie w poniedziałek.
Wielki powrót Merza
Wybór Merza kończy nieoczekiwany powrót polityczny – w 2009 r. wycofał się on z polityki i przeszedł do sektora prywatnego.
Tak jak w przypadku objęcia kanclerstwa, także powrót do polityki nie był prosty. W 2018 r. bez powodzenia ubiegał się o przywództwo w CDU, próbował ponownie trzy lata później. Ostatecznie objął stanowisko w 2022 r., po tym jak partia przegrała wybory parlamentarne po raz pierwszy od 16 lat.
W wieku 69 lat Merz jest najstarszym kanclerzem w historii, odkąd pierwszy szef rządu RFN – Konrad Adenauer (CDU) – objął urząd w wieku 76 lat.
Na Merza czekają poważne wyzwania. Niemcy od dwóch lat znajdują się w recesji i borykają się z niskim wzrostem gospodarczym. Jednym z priorytetów nowego rządu będzie też modernizacja niedoinwestowanej armii, zwłaszcza w obliczu gwałtownych zmian geopolitycznych.
Jeszcze przed objęciem urzędu przez Merza przyszła koalicja przeforsowała reformę niemieckich rygorystycznych reguł fiskalnych, umożliwiając nowemu rządowi większe inwestycje w obronność i infrastrukturę.
Nowy kanclerz miał zainaugurować swoją kadencję od tradycyjnej wizyty dzisiaj we Francji, po której zamierzał udać się do Warszawy. Po chaosie z wtorku nie wiadomo jednak, czy zdecyduje się przyjechać dzisiaj do naszego kraju.