Mazurenko wywołał skandal słowami o Nawrockim. Ukraiński dziennikarz ma bogatą przeszłość

5 godzin temu
Witalija Mazurenko porównał działania prezydenta Karola Nawrockiego do zachowania "pachana", czyli lidera gangsterów w rosyjskich więzieniach. Te słowa pociągnęły za sobą poważne konsekwencje i wywołały burzę. Ich autorem nie jest przypadkowa postać, a dość znany ukraiński dziennikarz. Co o nim wiemy? To nie pierwszy raz, gdy swoimi opiniami wywołał poruszenie.


Witalij Mazurenko od lat mieszka w Polsce. W 2019 roku z rąk prezydenta Andrzeja Dudy otrzymał polskie obywatelstwo. Z wykształcenia jest prawnikiem, ale nie spełnia się w zawodzie. Kiedyś pracował "na słuchawce" w Warszawie, wówczas nauczył się mówić w języku polskim.

Kim jest Witalij Mazurenko, który zwymyślał Nawrockiego?


Potem poszedł w kierunku dziennikarstwa. W biogramie pod artykułami przedstawia się jako: zastępca redaktora naczelnego portalu "Obserwator Międzynarodowy" i doktorant na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Obie te tożsamości obywatela RP ukraińskiego pochodzenia są już jednak nieaktualne. Posadę w "OM" stracił wczoraj, a KUL skreślił go z listy doktorantów lata temu.

Warto przypomnieć, iż Mazurenko już kiedyś dał o sobie znać szerszej publiczności. W 2016 roku krytykował premierę filmu "Wołyń". W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przekonywał, iż rzeź wołyńska dotknęła nie tylko Polaków, ale też Ukraińców.

– Dyskurs polityczny to interesy, a nie pamięć o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. (...) Wspieranie nas nie polega na historycznych rozważaniach, ale na konkretnej współpracy pomiędzy naszymi państwami. (...) Boję się ochłodzenia relacji, a choćby nienawiści po tym, jak do kin wszedł "Wołyń". Cofamy się o pięć lat. Poza tym to paliwo dla antyeuropejskiej prawicy – mówił wówczas.

Mazurenko uderzył w Nawrockiego. Oto co wydarzyło się na antenie Polsat News


Tymczasem najnowsza afera ze słowami Mazurenki o Nawrockim zaczęła się od ogłoszenia prezydenta Polski na początku tego tygodnia, z którego wynikało, iż nie podpisze on ustawy dotyczącej pomocy Ukraińcom. Decyzja ta wywołała skrajne emocje wśród polityków, obywateli oraz dziennikarzy.

Na antenie Polsat News w programie Agnieszki Gozdyry zagościł więc także Witalij Mazurenko. Komentując krok Nawrockiego, określił go mianem "pachana". Słowo to oznacza "kryminalnego przywódcę w rosyjskich więzieniach".

Sama prowadząca nie kryła zaskoczenia i przyznała, iż do "obraźliwe dla głowy państwa polskiego". – Porównuje pan polskiego prezydenta do osoby z więziennego otoczenia – zwróciła uwagę. Ukraiński dziennikarz się z tym nie zgodził. – Ja porównuje zachowania konkretnej osoby, nie chce podważać instytucji prezydenta. Jego zachowanie uderza w bezbronnych ukraińskich imigrantów – powiedział.

Dziennikarza spotkały srogie konsekwencje


Słowa dziennikarza spotkały się ze zdecydowaną reakcją otoczenia prezydenta. Szef jego kancelarii, Zbigniew Bogucki, napisał w mediach społecznościowych, iż Mazurenko "powinien być z urzędu ścigany za publicznie znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej".

Ponadto w związku z tą sytuacją portal "Obserwator Międzynarodowy" podjął decyzję o przerwaniu współpracy z Witalijem Mazurenko. W oświadczeniu redakcja portalu podkreśliła, iż słowa wypowiedziane przez dziennikarza na antenie Polsat News stanowiły "prywatną opinię tej osoby, wypowiedzianą bez wiedzy i zgody redakcji". "W żaden sposób nie odzwierciedla ona stanowiska naszej redakcji i nie wpisuje się w wartości, którymi się kierujemy" – podkreślono.

Po fali oburzenia Mazurenko przeprosił za swoje zachowanie w poście na Facebooku i podkreślił, iż ma szacunek dla instytucji państwowych.

Ale to nie koniec. Do sprawy odniosło się jeszcze KUL. Uczelnia zamieściła wpis w mediach społecznościowych, w którym odcięła się od dziennikarza. "W związku z przypisywaniem afiliacji KUL dziennikarzowi Witalijowi Mazurence, który znieważył Prezydenta RP, wyjaśniamy: p. Witalij Mazurenko w listopadzie 2020 r. został skreślony z listy studentów studiów doktoranckich KUL i nie ma żadnych związków z naszą uczelnią" – zaznaczono w komunikacie.

Idź do oryginalnego materiału