Oczekiwane zwłaszcza przez środowiska LGBT związki partnerskie to jedna z kwestii spornych w koalicji. Projekt ustawy w tej sprawie, który przygotowała ministerka ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica), jest gotowy od lata ubiegłego roku. Wciąż jednak nie doczekał się ani akceptacji w ramach rządu, ani tym bardziej nie trafił pod obrady Sejmu. Powodem są wątpliwości konserwatystów z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
REKLAMA
W czerwcu Lewica obie swoje propozycje dotyczące związków partnerskich - projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich i projekt ustawy wprowadzającej jej przepisy - złożyła w Sejmie jako propozycję poselską. Własny projekt ustawy - o statusie osoby najbliższej - przygotowali ludowcy. Równolegle jednak od lata toczą się negocjacje w rządzie i w koalicji, dotyczące jakiejś formy rozwiązań kompromisowych. - Chcemy mieć pewność, iż będzie większość do uchwalenia tej ustawy - słyszymy od polityków Lewicy.
Zobacz wideo Chaos na posiedzeniu Sejmu. Awaria systemu i żarty Hołowni
Finał rozmów w tym tygodniu?
Do finalnych rozmów, jak dowiaduje się Gazeta.pl, może dojść już w tym tygodniu. - Jest szansa, iż na dniach dojdziemy do porozumienia, widzimy światełko w tunelu - mówi nam źródło w partii Włodzimierza Czarzastego.
Sam wicemarszałek Sejmu wyraził we wtorek pogląd, iż ustawa regulująca związki nieformalne zostanie uchwalona w Sejmie jeszcze w tym roku. - W tej chwili pani Kotula i Krzysztof Śmiszek z naszej strony, plus zespół, rozmawiają z podobnym zespołem ze strony PSL - mówił Czarzasty na briefingu w Sejmie. Dodał, iż sam, jeszcze we wtorek, ma na ten temat rozmawiać z szefem PSL. - Wraz z Władkiem Kosiniakiem-Kamyszem zrobię wszystko, żebyśmy to przeprocedowali w tym roku w Sejmie - zapewnił lider Nowej Lewicy.
Kwestią sporną, jak dowiadujemy się nieoficjalnie, wciąż jest m.in. nazwa projektowanej instytucji, bo ludowcy nie chcą się zgodzić na "związek partnerski". Ich obawy wynikają m.in. z tego, iż ewentualnej ustawy z tak sformułowaną nazwą nie zaakceptuje prezydent Karol Nawrocki. Ze sformułowaniem "osoba najbliższa" też może być problem, bo jak zauważają nasi rozmówcy z Lewicy, termin ten już funkcjonuje w polskim prawie i obejmuje m.in. małżonka, wstępnych (rodziców, dziadków), zstępnych (dzieci, wnuki, prawnuki) i rodzeństwo. - Trzeba poszukać więc jakiejś innej nazwy - mówi polityk Lewicy.
Jakie prawa dostaną partnerzy?
Z naszych informacji wynika, iż jest zgoda na większość rozwiązań, które w swym projekcie proponowała ministerka Kotula, czyli np. prawo do dziedziczenia i wstąpienia w umowę najmu po zmarłym partnerze, otrzymania renty rodzinnej, pochówku, a choćby wspólnego rozliczenia podatkowego.
Nie ma natomiast zgody ze strony PSL na regulację kwestii związanych z opieką nad dziećmi. Kotula proponowała w swym projekcie instytucję tzw. małej pieczy, czyli przyznania partnerowi, który nie jest rodzicem dziecka, prawa do podpisania zgody na jego udział w wycieczce szkolnej czy do odwiedzenia go w szpitalu.
Nie jest do końca jasne, gdzie zawierane miałyby być związki. Lewica proponowała urząd stanu cywilnego, jednak prawdopodobnie zgodzi się na formę umów zawieranych przed notariuszem.
Co zrobi prezydent?
jeżeli ustawa zostanie, jak obiecuje wicemarszałek Czarzasty, uchwalona jeszcze w tym roku w Sejmie, nie wiadomo, co zrobi z nią prezydent Nawrocki. W ubiegłotygodniowym wywiadzie dla tygodnika "Wprost" zasugerował, iż do przełknięcia dla niego byłaby koncepcja związków, którą proponuje PSL. "Z całą pewnością nic, co jest quasi-małżeństwem, nie może liczyć na moje wsparcie. Podobnie w przypadku adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Natomiast urzędowe rozwiązanie sprawy statusu osoby najbliższej jest tym, o czym mogę rozmawiać - zadeklarował prezydent.