Lekarz kontra izba lekarska- głośny proces o prawdę i wolność

3 godzin temu

Trwa proces o ochronę dóbr osobistych lekarza z Bydgoszczy przeciwko Okręgowemu Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej i Bydgoskiej Izbie Lekarskiej.

W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy toczy się głośna sprawa o ochronę dóbr osobistych dr n. med. Marka Wawrzeńczyka – pediatry i endokrynologa z ponad 40-letnim doświadczeniem zawodowym. Pozew został skierowany przeciwko Okręgowemu Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej (Zofii Parszyk) oraz Bydgoskiej Izbie Lekarskiej.

Tło sprawy

W 2024 roku rzecznik OROZ w Bydgoszczy złożyła do sądu lekarskiego wniosek o tymczasowe zawieszenie dr Wawrzeńczyka w prawie wykonywania zawodu. Uzasadniała to m.in. twierdzeniem, iż lekarz miał „propagować postawy antyzdrowotne, nieuzasadnione naukowo i niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”. Wniosek dotyczył dwóch zaświadczeń lekarskich o przeciwwskazaniach do szczepień, wystawionych w dniach 3 i 12 października 2023 roku.Sąd lekarski odmówił zawieszenia prawa wykonywania zawodu, uznając, iż wniosek rzecznika nie znajduje wystarczającego uzasadnienia.Zdaniem dr Wawrzeńczyka, sformułowania zawarte we wniosku rzecznika były nie tylko nieprawdziwe, ale i obraźliwe – godziły w jego dobre imię, reputację zawodową oraz zaufanie pacjentów.

Lekarz zdecydował się więc na pozew cywilny przeciwko rzecznikowi oraz Bydgoskiej Izbie Lekarskiej, wskazując, iż działania tych organów naruszyły jego dobra osobiste.

Rozprawa z dnia 24 października 2025 r.

Na tym etapie postępowania sąd przesłuchał dr. n med. Marka Wawrzeńczyka. Sąd nie wyraził zgody na nagrywanie rozprawy przez media, mimo iż sprawa budzi znaczące zainteresowanie społeczne.Podczas przesłuchania lekarz szczegółowo opisał przebieg postępowania dyscyplinarnego i okoliczności, w jakich wystawił zaświadczenia lekarskie. Lekarz podkreślił, iż działał zgodnie z art. 41 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który nakłada na lekarza obowiązek wydawania opinii i zaświadczeń zgodnie z wiedzą medyczną oraz własnym sumieniem. Wyjaśnił, iż jego zaświadczenia nie były wydawane „dla osobistych korzyści” ani „pod presją”.Zeznał, iż nigdy nie przedstawiono mu dowodu, który potwierdzałby zarzut propagowania postaw antyzdrowotnych.– „Nie otrzymałem żadnego dowodu. Wniosek rzecznika był gołosłowny” – stwierdził.

Dodał, iż jego działania miały na celu ochronę pacjentów z chorobami, które mogą stanowić przeciwwskazanie do szczepień lub wymagać ich odroczenia.– „Jako pediatra i endokrynolog chronię chorych pacjentów przed różnymi niespodziankami po szczepieniach, odczulaniach czy znieczuleniach. W pediatrii często nikt nie zastanawia się nad przeciwwskazaniami, a przecież każde dziecko wymaga indywidualnej oceny” – zeznał lekarz.

Lekarz podkreślił, iż nie wydaje zaświadczeń o zwolnieniu ze szczepień „na całe życie” – pacjenci są zobowiązani do regularnych kontroli i ponownej oceny stanu zdrowia.Zeznał również, iż nigdy nie był karany, nie toczyły się wobec niego żadne postępowania dyscyplinarne, a wśród pacjentów cieszy się zaufaniem i dobrą opinią.

Przebieg rozprawy

Podczas przesłuchania obrońcy rzecznika i izby pytali m.in. o powiązania lekarza z ruchem społecznym Stop NOP. Dr Wawrzeńczyk zaprzeczył, jakoby miał jakiekolwiek związki z tym stowarzyszeniem lub udostępniał mu swój wizerunek. Zeznał również, iż nigdy nie publikował informacji dotyczących postępowania dyscyplinarnego, a jeżeli jakiekolwiek treści pojawiły się w internecie, nie były jego autorstwa. Na pytanie o wpływ oskarżeń na jego życie zawodowe, lekarz odpowiedział:– „Pacjenci byli zaniepokojeni, część z nich rezygnowała z wizyt. Ucierpiała moja reputacja i zaufanie, którym dotąd się cieszyłem”.

Rozprawa z dnia 29 października 2025 r.

Na kolejnym terminie sąd przesłuchał prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej, dr Aleksandrę Śremską – lekarza rodzinnego, pełniącą funkcję prezesa od 2022 roku.Prezes zeznała, iż dowiedziała się o sprawie dopiero z treści pozwu. Wyjaśniła, iż pion odpowiedzialności zawodowej (rzecznik i sąd lekarski) działa niezależnie od władz izby, zgodnie z ustawą o izbach lekarskich, a prezes nie ma uprawnień do wpływania na jego decyzje.Jednocześnie przyznała, iż podczas posiedzenia w 2024 roku, gdy do budynku izby nie wpuszczono mediów, nie była obecna i nie pamięta, kto podjął decyzję o zamknięciu drzwi. Nie potrafiła też wskazać, jaka firma ochroniarska tego dnia obsługiwała izbę. Przyznała jednak, iż decyzje o ograniczeniu dostępu do budynku podejmowane są w konsultacji z prezesem, jeżeli istnieją obawy o bezpieczeństwo pracowników.Prezes izby, dr Aleksandra Śremska, wyjaśniła, iż decyzje o ograniczeniu wstępu do budynku izby (np. zamknięcie drzwi dla mediów i osób z zewnątrz) podejmowane są w sytuacjach, gdy pracownicy obawiają się o swoje zdrowie lub życie. W takich przypadkach korzysta się w razie potrzeby z usług firm ochroniarskich. Podczas przesłuchania przyznała jednak, iż nie pamięta szczegółów dotyczących konkretnego posiedzenia w 2024 roku ani tego, która firma ochroniarska była wtedy obecna. Podkreśliła, iż jako prezes odpowiada za bezpieczeństwo biura i decyzje w tym zakresie są zwykle konsultowane z nią lub z jej zastępcami. Obawiają się hejtu.

Kwestia finansowania i potencjalnego konfliktu interesów

Pełnomocnik powoda, mec. Arkadiusz Tetela, zwrócił uwagę na raport przejrzystości firmy AstraZeneca, z którego wynika, iż Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Zofia Parszyk otrzymała wynagrodzenie od koncernu farmaceutycznego.W ocenie pełnomocnika mogło to stanowić konflikt interesów, jeżeli rzecznik występowała w sprawie dotyczącej szczepień ochronnych. Sąd postanowił, iż pytanie o tę kwestię zostanie rozpatrzone na kolejnym posiedzeniu.Prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej zaprzeczyła, jakoby izba jako instytucja otrzymywała jakiekolwiek środki od firm farmaceutycznych, ale tylko w czasie jej kadencji.

Wątpliwości proceduralne

W toku przesłuchania pojawiły się pytania o niezależność rzecznika, procedury wewnętrzne w izbie oraz podstawy wniosku o zawieszenie lekarza.Prezes przyznała, iż nie przypomina sobie innego przypadku, by wystawienie zaświadczenia na nieprawidłowym formularzu było podstawą do wniosku o natychmiastowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu w trybie zabezpieczenia przed wyrokiem sądu. Mecenas Tetela wskazywał, iż wniosek rzecznika nie tylko nie miał podstaw prawnych, ale też formułował oskarżenia bez dowodów – w sposób mogący naruszać dobra osobiste lekarza i podważać zaufanie pacjentów.

Kolejne kroki

Sąd odroczył rozprawę i wyznaczył kolejne terminy przesłuchań: 10 grudnia 2025 r., godz. 10:00 oraz 14 stycznia 2026 r., godz. 10:00. Oba posiedzenia odbędą się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Na tych terminach mają zostać ponownie przesłuchane obie pozwane – rzecznik odpowiedzialności zawodowej i prezes izby.

Znaczenie sprawy

Sprawa dr. Marka Wawrzeńczyka budzi coraz większe zainteresowanie opinii publicznej, mediów i środowiska medycznego. Obserwatorzy zwracają uwagę, iż dotyka fundamentalnych kwestii: granic ingerencji samorządu zawodowego w wolność lekarzy i pacjentów, niezależności organów izby lekarskiej, a także ochrony dobrego imienia lekarzy w relacjach z instytucjami zawodowymi.Dla samego powoda proces jest nie tylko walką o dobre imię, ale również o możliwość wykonywania zawodu bez obaw przed bezpodstawnymi zarzutami i bezpieczeństwo dzieci.Spór pomiędzy dr. Markiem Wawrzeńczykiem a bydgoską izbą lekarską i rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej może stać się sprawą precedensową, wyznaczającą granice dopuszczalnych działań samorządu zawodowego wobec lekarzy, którzy działają zgodnie z wiedzą medyczną i własnym sumieniem.

Justyna Socha

Idź do oryginalnego materiału