Karol Skorek, prezes SPiR SWOJAK i twórca inicjatywy „Swój do swego po swoje”, znów mówi głośno to, co wielu myśli, ale nie potrafi ubrać w słowa.
Tym razem bierze na cel nepotyzm – cichą, ale systemową chorobę polskiego życia publicznego. W swoim wystąpieniu stawia sprawę jasno:
„Nasz biedny kraj niestety nie ma szczęścia do elit. Delikatnie mówiąc, poprawniejszym określeniem byłoby to, iż rządzą nami pseudoelity.”
Różnica między elitą a pseudoelitą? Skorek nie owija w bawełnę:
„Elity kierują się pewnymi wyższymi wartościami, chcą zbudować rzeczywistość lepszą niż ta odziedziczona po przodkach. Natomiast pseudoelity kierują się wyłącznie własnym, partykularnym interesem.”
Z tego wynika nepotyzm – potrzeba obsadzania „miernej rodziny” na „wygodnych stołkach”, jak to ujął Skorek. I dodaje:
„Gdy ma miejsce taka negatywna selekcja kadr, to państwo i gospodarka zaczyna fatalnie funkcjonować.”
W jego ocenie ten rak toczy cztery główne obszary: wojsko, samorządy, uczelnie wyższe i spółki Skarbu Państwa. I choć diagnoza jest ostra, Skorek nie poprzestaje na krytyce – proponuje trzy konkretne działania.
Po pierwsze: wyśmiewać i nagłaśniać.
„Musimy rozmawiać o nepotyzmie i go wyśmiewać. Musimy generować presję społeczną na osoby zatrudnione po znajomości.”
Za przykład pozytywnej inicjatywy podaje fanpage dokumentujący rodzinne układy na Politechnice Lubelskiej:
„To jest dla mnie zdrowy przykład ośmieszania nepotyzmu w Polsce. Oby więcej takich inicjatyw.”
Po drugie: wymiana elit – przede wszystkim przy urnach. Jak podkreśla:
„Nie moją rolą jest mówić państwu, na kogo macie głosować. Tutaj warto działać według własnego sumienia i rozeznania.”
Po trzecie: zmiany w kodeksie pracy. Skorek zauważa, iż obecne prawo nie tylko chroni pracowników, ale też… beznadziejnych kierowników:
„Z jakichś dziwnych kulturowych naleciałości nikt nie chce w tym kraju usuwać ze stanowiska kierowników, którzy nie mają predyspozycji kierowniczych.”
Efekt? Dobrzy pracownicy odchodzą z firm przez złych szefów, a patologia się utrwala.
Na koniec Skorek apeluje:
„Życzę sobie i państwu merytokracji. Oby nie rządziły nami miernoty, drobni oszuści, pociotki, nikodemadyzmy.”
I zostawia promyk nadziei:
„Oby rządziły nami jednostki fachowe, sprawiedliwe, zdolne i pracowite. Ja wiem, iż nadzieja jest matką głupich. Bądźmy jednak optymistami, iż kiedyś nadejdzie ten czas reform i zmian.”
Ten materiał to kolejny głos Skorka w sprawie budowy zdrowszego państwa – nie poprzez deklaracje, ale przez konkret, presję społeczną i realne wybory. Jak zawsze – bez owijania, bez złudzeń, ale z wiarą, iż można inaczej.