O ile kiedyś zasadniczym celem mediów masowych była misja relacjonowania rzeczywistości, o tyle dzisiaj realizują one zadanie dbania o interesy swoich właścicieli i promowania określonej, ideologicznej wizji świata. Według współczesnej nowomowy, pewni politycy oraz pewne poglądy „nie mieszczą się w dyskursie publicznym”.
W obecnych czasach kłamstwo stało się formą kultu, a prawda została zepchnięta na boczny tor. Tak też dzieje się w kwestii demografii. Dziennikarze związani z głównym nurtem odmawiają przekazywania pełnych informacji na temat obecnego kryzysu ludnościowego, ponieważ sami uczestniczą w jego promowaniu.
Fałszywe przyczyny demograficznego upadku Zachodu
Środowiska feministyczne twierdzą, iż jedną z głównych przyczyn niskiej dzietności jest brak legalnej aborcji. Głoszą, iż jej brak wywołuje u kobiet strach przed ciążą. jeżeli usuwanie niewinnych istnień miałoby być czynnikiem pronatalistycznym, to warto zadać pytania: dlaczego w państwach, gdzie aborcja jest legalna, dzietność przez cały czas spada? I dlaczego przez tysiące lat ludzkość rozmnażała się bez niej? Odpowiedzi na te pytania ukazują brak logiki w tym rozumowaniu i wskazują raczej na próbę moralnego szantażu wobec społeczeństwa.
Często słyszymy, iż Polacy nie decydują się na dzieci z powodu braku mieszkań i żłobków. Tymczasem w Polsce co roku oddaje się do użytku 150-200 tys. lokali, a populacja kraju spada od 2011 roku. Dodatkowo infrastruktura żłobkowa znacząco się poprawiła. Realnym problemem infrastrukturalnym jest natomiast likwidacja porodówek, szczególnie na prowincji, wynikająca z niskiej liczby urodzeń.
Inny postulat to wprowadzenie hojnego państwa opiekuńczego z szerokimi zapomogami dla rodzin. Jednak w historii nowoczesnej nie ma przypadku, w którym same zachęty socjalne zwiększyłyby dzietność ponad poziom zastępowalności pokoleń. Co więcej, takie rozwiązania generują skutki uboczne – wzrost kosztów życia oraz napływ imigrantów, którzy nie chcą się asymilować.
Prawdziwe przyczyny demograficznego upadku Zachodu
Rewolucja przemysłowa przyniosła ludzkości nieznany wcześniej poziom dobrobytu. Z jednej strony to pozytywne, z drugiej – bogactwo rozleniwia i niszczy instynkt przetrwania. Podobnie jak w eksperymencie Calhouna, w którym myszy traciły zainteresowanie rozmnażaniem, my zamieniliśmy wspólnotowość na narcystyczną autoekspresję w mediach społecznościowych.
Europa uległa laicyzacji i destrukcyjnym trendom kulturowym. Popularny stał się model życia “dwa + pies” albo “singielka + kot”. Zwierzęta domowe stały się substytutem dzieci. Liczne potomstwo to w tej chwili cecha głównie rodzin religijnych, które odrzucają liberalne definicje małżeństwa i rodziny.
Lewicowo-liberalne elity przedstawiają patriarchat jako przeżytek, jednak to właśnie patriarchalne społeczeństwa charakteryzują się wysoką dzietnością. W Afganistanie współczynnik dzietności w 2022 roku wynosił 4,52; w Polsce – 1,26; w Korei Południowej – 0,78. W Izraelu, gdzie duży wpływ mają środowiska ultraortodoksyjne, wynik ten sięga 2,89. Tradycyjne społeczeństwa radzą sobie lepiej niż Zachód, który się zdegenerował.
Kultura Zachodu została zniszczona przez: egalitaryzm, który tłumi wybitne jednostki; feminizm, który antagonizuje płcie; antykulturę, która obniża standardy; ekologizm, który nienawidzi gatunku ludzkiego; oraz postmodernizm, który podważa istnienie prawdy. Te zjawiska mają bezpośredni wpływ na katastrofę demograficzną. Zachód stał się cywilizacją śmierci.
Dodatkowo promuje się antynatalizm jako moralny obowiązek, a hipergamia kobiet, podsycana przez popkulturę, przyczynia się do destrukcji relacji. Żyjemy w czasach wojny płci, gdzie kobiety migrują do miast i głosują na partie lewicowe, a mężczyźni pozostają na prowincji i popierają partie konserwatywne. Dane pokazują też, iż wyższe wykształcenie kobiet wiąże się ze spadkiem dzietności.
Media promują beztroski styl życia – podróże, karierę, sztukę bez treści – podczas gdy młody człowiek powinien dążyć do pracy, stabilizacji i założenia rodziny. Życie społeczne zdominowane jest przez pogoń za sławą, skandalami i wyświetleniami, a nie realnymi wartościami. Antykultura zatruła percepcję tego, co naprawdę ważne.
Konkluzja
Mówi się, iż „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Przy obecnym poziomie dzietności, systemy emerytalne państw Zachodu czeka spektakularny upadek. To może ostatecznie zburzyć mit europejskiego państwa opiekuńczego. Powrót do zdrowych zasad będzie bolesny, ale konieczny. Potrzebujemy systemu, w którym każdy pracuje na siebie, bez zależności od zadłużonego państwa.
Największym dramatem jest to, iż społeczeństwa nie dostrzegają konsekwencji swoich politycznych wyborów. Europa starzeje się i nie będzie miał kto się nią opiekować. Szpitale upadają, brak młodych pielęgniarek i opiekunów. A kiedyś do bram Zachodu zapukają barbarzyńcy, którzy spojrzą z pogardą na naszą zdegenerowaną kulturę. Zachód utracił zdolność do asymilacji, bo sam przestał reprezentować jakąkolwiek wartość. To już nie system zdrowego rozsądku – to system absurdu. I jak każdy absurd, zostanie odrzucony.
Karol Skorek