Kanclerz Merz tłumaczy się z wysyłania imigrantów do Polski

2 dni temu

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz tłumaczył się na konferencji prasowej z zawracania migrantów do Polski oraz innych krajów, z którymi sąsiaduje RFN. Jak twierdzi, wszystko odbywa się zgodnie z zasadami. Merz spotkał się w poniedziałek z premierem Luksemburga, Lukiem Friedenem.

Merz dodał, iż Niemcy chcą utrzymać strefę Schengen, ale jest ona w stanie funkcjonować tylko wtedy, gdy nie jest wykorzystywana przez przestępców.

„Naturalnie chcemy utrzymać strefę Schengen, ale swoboda przemieszczania się w niej będzie działać na dłuższą metę tylko wtedy, gdy nie będzie nadużywana przez osoby zachęcające do nielegalnej migracji, a zwłaszcza przez przemytników migrantów” – powiedział kanclerz.

Odnosząc się do polskich doniesień medialnych, Merz zapewnił, iż Niemcy nie odsyłają do Polski występujących o azyl osób, które znajdują się na niemieckim terytorium. „Nie ma i nie będzie (takich przypadków – PAP)” – powiedział. Zwrócił uwagę, iż w Polsce mówi się wręcz o „turystyce” polegającej na przerzucaniu migrantów przez granicę do Polski. „Nie ma takich przypadków” – powtórzył.

Jak przyznał, dochodzi natomiast do zawracania migrantów z niemieckich granic ze wszystkimi sąsiadami. „Rozmawiamy zarówno z Polską, jak i z Luksemburgiem o tym, aby ograniczyć obciążenia do minimum. Chodzi o osoby, które podejmują próbę nielegalnego przekroczenia granicy” – wyjaśnił.

Merz powiedział, iż jego rząd i on sam są w bliskim kontakcie ze stroną polską, aby „zminimalizować niekorzystne skutki kontroli”. „Mamy wspólny problem, który chcemy wspólnie rozwiązać” – podkreślił.

Jak dodał, o sytuacji na granicy rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem przy okazji szczytów UE i NATO w Brukseli i Hadze. Jak dodał, w poniedziałek wieczorem odbyła się długa rozmowa telefoniczna ministrów spraw wewnętrznych obu krajów.

Zaznaczył, iż prowadzone są rozmowy o „wspólnych kontrolach na terenach przygranicznych” po obu stronach polsko-niemieckiej granicy. „Pomiędzy mną a Tuskiem, ale i pomiędzy ministrami spraw wewnętrznych jest bardzo bliska, koleżeńska i przyjacielska współpraca” – zapewnił szef niemieckiego rządu.

Tusk poinformował we wtorek, iż Polska od 7 lipca przywraca czasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą. „Do tego czasu odpowiednie służby, w tym przede wszystkim Straż Graniczna, zostały zobowiązane do logistycznego przygotowania tej operacji” – oznajmił Tusk.

Merz powiedział też, iż Niemcy powinny przez cały czas w najbliższych latach, a choćby dekadach, dzielić tarczę antynuklearną ze Stanami Zjednoczonymi, ale są otwarte na rozmowy o ewentualnej europejskiej ochronie średnio- i długoterminowej.

„Jest to zadanie wypływające tylko w bardzo, bardzo długiej perspektywie, bo istnieje wiele kwestii wymagających odpowiedzi i nieograniczających się do terminu, w jakim musimy zwiększyć potencjał obronny Europy w ramach istniejących struktur” – oznajmił kanclerz.

Szefowa opozycyjnej niemieckiej partii Zieloni Franziska Brantner powiedziała stacji telewizyjnej Phoenix, iż spirala wprowadzania kontroli granicznych jest „zjawiskiem tragicznym”. „My, Europejczycy, mamy szansę na przetrwanie tylko wtedy, gdy będziemy działać razem zamiast rzucać sobie kłody pod nogi” – zaznaczyła. Brantner wezwała Merza do zawarcia „uczciwego porozumienia” z sąsiadami Niemiec w sprawie kontroli granicznych. Jej zdaniem polityka migracyjna obecnego rządu w Berlinie jest sprzeczna z prawem europejskim.

Niemiecki związek zawodowy policjantów (GdP) wyraził zaniepokojenie sytuacją na polsko-niemieckiej granicy. Przewodniczący GdP Andreas Rosskopf ostrzegł przed „ping pongiem” – sytuacją, w której służby niemieckie będą odsyłać migrantów z granicy, a polscy pogranicznicy odmówią ich przyjęcia lub odeślą ich z powrotem. „Takiej sytuacji należy zapobiec” – powiedział związkowiec agencji DPA.

Źródło: PAP

Pach

Idź do oryginalnego materiału