Stałem dzisiaj przed rogatkami w Nowej Iwicznej pod Warszawą czekając, aż pociąg przejedzie. Razem ze mną czekała Mama z czteroletnią Córeczką Afropolakami. Były ciemnej karnacji, ale po polsku mówiły bez akcentu- dlatego nazwałem Je Afropolakami.
Dość długo czekaliśmy, bo pociągi jeździły w tą i z powrotem. Niektórzy nie wytrzymywali nerwowo i przechodzili pod szlabanami. Córeczka spytała Mamę, czy mogą też tak przejść.
-Nie, bo jedzie pociąg- odpowiedziała Mama.
Wtedy Dziewczynka zaczęła śpiewać:
-Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka, konduktorze łaskawy, zawieź nas do Warszawy.
Ludzie (w tym ja) spontanicznie zaczęli klaskać.
Po angielsku to się mówi, iż to „made my day”. Jutrzejszy też!!!
Michał Leszczyński