To nie jest historia o karierze sędziego. To dokument oskarżenia wobec państwa z kartonu, pisowskiej mafii, w którym politycy rozdają karty, a prawo to tylko dekoracja.
Łże-sędzia Krzysztof Wiak, obecny prezes nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, czyli organu mającego orzec o ważności wyborów prezydenckich 2025 roku, nie został sędzią Sądu Najwyższego w wyniku uczciwego i legalnego procesu. Jego ścieżka na szczyty sądownictwa to łańcuch bezprawnych decyzji, politycznych układów i ignorowania wyroków sądów.
Oto fakty:
Grudzień 2017 – Sejm przegłosowuje ustawę, która odbiera sędziom prawo wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa. od dzisiaj wybierać ich będą politycy – głosami PiS i Kukiz’15. To pierwszy krok do podporządkowania sądów partii rządzącej.
Marzec 2018 – Sejm wybiera „swoich” ludzi do neoKRS. Minister Ziobro mówi wprost: „wybraliśmy takich, którzy będą realizować nasz program”. Wśród nich – Maciej Nawacki, Jarosław Dudzicz i inni funkcjonariusze partyjnej lojalności.
Lato 2018 – nowa, upolityczniona KRS organizuje błyskawiczne konkursy na wolne stanowiska w Sądzie Najwyższym. Po kilkunastominutowych rozmowach padają nazwiska. Wśród „szczęśliwców”: Krzysztof Wiak, pracownik KUL, bez żadnej transparentnej weryfikacji.
Wrzesień 2018 – Naczelny Sąd Administracyjny zawiesza skuteczność uchwał neoKRS, co oznacza jedno: Prezydent nie może wręczać nominacji, a kandydaci nie mogą ich przyjmować.
Co się dzieje? Prezydent Andrzej Duda ignoruje orzeczenie NSA. Wręcza nominacje – również Krzysztofowi Wiakowi. Ten łamiąc prawo, akceptuje stanowisko sędziego SN. Mamy zdjęcia, mamy daty, mamy fakty.
Dziś, kilka lat później, ten sam łże sędzia Krzysztof Wiak jako prezes Izby Kontroli ma orzec, czy wybory prezydenckie zostały przeprowadzone legalnie.
Problem? Ta izba – zgodnie z orzecznictwem europejskim i wyrokami TSUE i ETPCz – nie jest sądem w rozumieniu prawa.
Składy orzekające z neo-sędziami są nieważne, a Polacy już płacą miliony złotych odszkodowań za ich bezprawne wyroki.
A teraz właśnie ten pseudo-sąd, z człowiekiem, który przyjął nominację z naruszeniem prawa, ma zdecydować o losie milionów głosów. Ma stwierdzić ważność lub nieważność prezydenckich wyborów w Polsce.
To jest bezprawie. To jest powód do wywiezienia tych ludzi z sądu na taczkach. Na śmietnik historii.
Nie możemy tego bezprawia zaakceptować.
Nie możemy pozwolić, by władza sfałszowała wybory i jeszcze sama „orzekała” o ich ważności – w instytucji, która nie ma legitymacji sądu!
To nie są wolne wybory.
To nie jest niezależne sądownictwo.
To jest zamach stanu w białych rękawiczkach.
I ktoś za to musi odpowiedzieć.