"Każdego, kto nas atakuje – atakujemy. Każdego, kto planuje nas zaatakować – atakujemy. Wierzę, iż cały region poznaje siłę i determinację Państwa Izrael" – powiedział po nalocie na Sanę premier Izraela Beniamin Netanjahu.
Zaniepokojeni nową bronią
Ten atak był, wedle izraelskich władz, ripostą na piątkowy atak rakietowy, w którym – jak twierdzi Izrael – wykorzystano amunicję kasetową. Miało to być pierwsze użycie tego typu bomb przez wspieranych przez Iran Hutich w obecnym konflikcie z Izraelem.
Działanie amunicji kasetowej polega na rozrzucaniu dużej liczby drobnych bomb z rakiety, pocisku rakietowego lub artyleryjskiego. Rozpada się on w czasie lotu, niewielkie ładunki spadają na duży obszar. Mają one eksplodować w momencie uderzenia, ale znaczna część to niewypały, które lądują na mokrym lub miękkim gruncie. Mogą one eksplodować w późniejszym czasie, gdy zostaną podniesione lub nadepnięte, zabijając lub okaleczając ofiarę.
Sprawa użycia amunicji kasetowej budzi w Izraelu duże emocje i obawy. Rząd szuka odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, iż pocisk z bombami nie został wykryty i bez przeszkód wleciał nad Państwo Żydowskie.
Izraelska operacja odwetowa wymierzona była w kompleks wojskowy, w którym mieści się pałac prezydencki, skład paliw i elektrownie. Nadzorowali ją premier Beniamin Netanjahu i minister obrony Israel Katz. Zginęły cztery osoby, a 67 zostało rannych – poinformowali przedstawiciele Huti.
Huti kontra Izrael
Huti kontrolują znaczną część północno-zachodniego Jemenu od 2014 roku, kiedy obalili rząd Sany i wywołali wojnę domową. Od początku wojny między Izraelem a Hamasem w Strefie Gazy w październiku 2023 roku, Huti regularnie wystrzeliwują rakiety w kierunku Izraela i atakują statki handlowe na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej, twierdząc, iż działają w solidarności z Palestyńczykami.
Rebelianci są zaopatrywani przez Iran, który również użył bomb kasetowych podczas 12-dniowej konfrontacji z Izraelem w czerwcu tego roku.