Idealna maskotka na jarmark

tabloidonline.wordpress.com 6 godzin temu

No więc tak, kosmiczna wyprawa pana Sławosza Uznańskiego Wiśniewskiego, obchodzi mnie mniej więcej tak, jak kłopoty ze wzwodem Donalda Trumpa. Kompletnie mi zwisa, czy on leci, jak również czy wróci i po co. Oczywiście darzę go rodzajem uznania za odwagę, natomiast ni chuja nie chwytam co z tego jego odwagi i z tego lotu będzie miała Polska. W tym sensie zupełnie nie podzielam owego wzruszenia i rozedrgania większości kolegów i koleżanek dziennikarzy, iż oto kolejny Polak (mówi się, iż drugi, ale biorąc pod uwagę Macierewicza, to trzeci) odleciał nam w kosmos.

Jestem z pokolenia, które znakomicie pamięta ów pierwszy lot, kiedy to przyszły teść obatela Czarneckiego, lewitował w tym kosmosie i z którego to faktu nic nie wynikało, przynajmniej dla nas, bo dla Hermaszewskiego jak najbardziej, żył odtąd w dostatku przynależnym narodowym bohaterem.

Nie wiem, nie pamiętam, nie odnotowałem tego, ile nas wtedy kosztował ten lot pana Mirka i ta przyjemność bycia dumnymi, natomiast teraz wiemy, iż w kosmiczny pył poszło prawie 300 milionów euro, bo tyle nas ta przyjemność pana Miłosza kosztowała. Tyle wydaliśmy, by pan Miłosz miał okazję zachwycać się widokiem Ziemi z kosmosu i raczyć nas opowiastkami jak pięknie ta nasza planeta wygląda i jakie zajebiste robi wrażenie.

Pan Miłosz za chwilę wróci (jeśli po drodze coś się nie spierdoli), i podobnie jak pan Mirek będzie żył dostatnio, pławił się w sławie, co z naszego punktu widzenie nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Pożytku żadnego z tego nie widzę i nie odczuwam z tegoż powodu żadnej kosmicznej wdzięczności. No bo powiedzcie mi jaką rolę w badaniu i zdobywaniu kosmosu może odgrywać peryferyjne państwo, o wybujałych ambicjach i kiepskich możliwościach, które choćby samochodu nie potrafi zrobić. No może gdyby radzie Polskiej Agencji Kosmicznej przez cały czas przewodniczyła pani Olga Semeniuk, to widziałbym to inaczej, ale niestety nie doceniono jej rozległej wiedzy o kosmosie. w tej chwili ta wizjonerka pozbawiona odpowiedzialnych stanowisk, z nudów i braku lepszych zajęć, obciąża Patkowskiemu, co on uważa za absolutny kosmos. Chociaż jeden zadowolony.

Pan Uznański przed wylotem (wreszcie, a były podejrzenia, iż oczekując startu doczeka emerytury) nie stracił dobrego humoru i obwieścił, iż oto jako Polacy „robimy ogromny krok w stronę przyszłości technologicznej, opartej na nauce, wiedzy i wizji. Niech ta misja będzie początkiem epoki, w której nasza odwaga i nieustępliwość kształtują nowoczesną Polskę”. Jakoś tego wszystko nie widzę. Widzę jedynie pana Miłosza jako maskotki obwożoną po jarmarkach. Jak czegoś po drodze nie spierdoli, albo nie zajeżdżą go na śmierć, no to za pięć lat a może wcześniej, będzie prawdopodobnie idealnym kandydatem na kolejnego prezydenta, bo jednak ktoś kto odleciał w kosmos i wrócił, jest zdecydowanie lepszy niż ten który codziennie odlatuje, bo znów przyćpał i ma problem z powrotem na ziemię.

Idź do oryginalnego materiału