Wczoraj, krótko po godzinie 12.00 w południe, z hiszpańskiej sieci energetycznej zniknęło 15 gigawatów prądu – informuje gazeta El Mundo. Masowy blackout dotknął również Portugalię, a jego konsekwencje są dalekosiężne. Hiszpania bez prądu pogrążyła się w komunikacyjnym chaosie, a w mediach mnożą się zapytania o cyberterroryzm.
Czarny poniedziałek na Półwyspie Iberyjskim
Dokładnie o 12:33 w hiszpańskiej sieci energetycznej, kontrolowanej przez Red Eléctrica de España, na 5 sekund zabrakło 60 proc. mocy. Gigantyczny ubytek energii sprawił, iż stanęły pociągi, metro, windy i wszystkie urządzenia wymagające znacznych ilości energii. Wcześniej, o 11:30, potężny blackout odnotowała portugalska sieć energetyczna. Awarie zgłosiły również regiony w południowo-zachodniej Francji. Iberyjską sieć energetyczną niemal natychmiast odcięto od reszty Europy.
Brak prądu szczególnie dał się we znaki w dużych miastach: Madrycie, Barcelonie i Lizbonie. Biura, sklepy i restauracje pogrążyły się w ciemnościach, a pasażerów metra ewakuowano ze stacji. Tysiące osób podróżujących pociągami musiało spędzić noc na dworcach kolejowych oraz w halach sportowych.
Przestały działać semafory, terminale płatnicze i wiele stron internetowych, łącznie z serwisami rządowymi. Hiszpania bez prądu stanęła też przed widmem rabunków i plądrowania, więc Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wsparło policję 30 tys. dodatkowych oficerów patrolujących ulice.
Sytuacja powoli wraca do normalności
Już wczoraj po południu hiszpański operator sieci zaczął mozolnie przywracać dostawy energii. Cały proces przeprowadzono stopniowo, aby nie doprowadzić do niebezpiecznych przeciążeń. Dziś rano dziennik El Mundo poinformował, iż normalnie korzystać z prądu może już 99,5 proc. społeczeństwa. Zamknięte pozostają przez cały czas niektóre linie metra i pociągów, ale w ciągu dnia mają zostać przywrócone.
W Portugalii sytuacja jest nieco trudniejsza, a tamtejszy dystrybutor energii REN zapowiedział, iż normalizacja dostaw może zająć cały tydzień. Dzisiaj rano premier Luís Montenegro zapewnił jednak, iż 80 proc. populacji kraju ma już przywrócony dostęp do energii elektrycznej. Działają też sieci wodociągowe, otwarte są szkoły i placówki zdrowia, ale w transporcie można spodziewać się opóźnień i utrudnień.
Ekonomiczne konsekwencje pozostają jeszcze nieokreślone. Stowarzyszenie hiszpańskich samozatrudnionych ATA ocenia wstępnie, iż wczorajszy blackout przyniósł jej członkom straty rzędu 1,3 mln euro.
Hiszpania bez prądu – czy to wina terrorystów?
Iberyjski blackout jest wydarzeniem bez precedensu w historii nowoczesnej Europy, więc zrodziło liczne pytania, podejrzenia i oskarżenia. Jeszcze w poniedziałek prezydent Andaluzji Juanma Moreno wyraził publicznie opinię, iż energetyczny kataklizm był skutkiem cyberterroryzmu. Przedstawiciele hiszpańskiego rządu natychmiast odcięli się od tej teorii. Premier Pedro Sánchez zaapelował o powstrzymanie się z ferowaniem wyroków do czasu poznania faktów.
Luís Montenegro zasugerował, iż źródło problemu miało miejsce w Hiszpanii i było najprawdopodobniej związane z rzadkim zjawiskiem atmosferycznym. Według portugalskiego dystrybutora energii REN duże różnice temperatur wywołały oscylacje na linii wysokiego napięcia i zaburzyły jego synchronizację w sieci. Georg Zachmann, naukowiec z think-tanku Bruegel w Brukseli, wyraził opinię, iż doszło do kaskadowego zaburzenia w połączeniach między poszczególnymi elektrowniami, wskutek czego częstotliwość przesyłowa spadła poniżej europejskich standardów. Zaburzenia takie pojawiają się w sieciach z różnych powodów, a jednym z nich jest coraz szersze wykorzystanie OZE, których produkcja jest zmienna i skokowa.
Na chwilę obecną nie znamy dokładnej przyczyny katastrofy, która pozostawiła Portugalię i Hiszpanię bez prądu, ale przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz Rady Europy otwarcie deklarują, iż nie ma żadnych dowodów na sabotaż sieci energetycznej.