Gest Nawrockiego z debaty wyjaśniony. Szef sztabu zabrał głos

5 godzin temu
Zdjęcie: fot. PAP


Podczas piątkowej debaty kandydat popierany przez PiS wykonał gest, który gwałtownie stał się przedmiotem dyskusji w mediach społecznościowych. Na te doniesienia błyskawicznie zareagował Paweł Szefernaker, szef sztabu Karola Nawrockiego


Gest, który wywołał lawinę domysłów

W trakcie niemal dwugodzinnej debaty Karol Nawrocki w pewnym momencie zbliżył dłonie do twarzy i zasłonił nimi nos oraz usta. Ruch ten, choć wykonany w ciszy, nie umknął uwadze widzów. W sieci natychmiast pojawiły się teorie dotyczące jego znaczenia. Niektórzy sugerowali, iż mogło to być coś więcej niż zwykły tik czy przypadkowy gest — pojawiły się choćby spekulacje o używaniu niedozwolonych substancji.

Sztab reaguje. „To był snus, nie teoria spiskowa”

Na te doniesienia błyskawicznie zareagował Paweł Szefernaker, szef sztabu Karola Nawrockiego. Za pośrednictwem mediów społecznościowych rozwiał wszelkie wątpliwości. Jak wyjaśnił, kandydat sięgnął po „snus” — popularny w niektórych krajach tytoń do stosowania doustnego — który Nawrocki określa jako „gumę nikotynową”.

To był snus, by nie zasnąć podczas tyrad Rafała Trzaskowskiego — napisał Szefernaker. — A tych, którzy mają jakieś niezdrowe sugestie, zapraszamy na otwarte testy wydolnościowe i zdrowotne — dodał ironicznie polityk PiS.

Debata w cieniu gestu

Choć debata miała charakter merytoryczny i trwała blisko dwie godziny, to właśnie gest Nawrockiego stał się jednym z głównych tematów po jej zakończeniu. Dyskusje w mediach społecznościowych rozgrzały się do czerwoności, a internauci prześcigali się w interpretacjach. Tymczasem sztab wyborczy kandydata zapewnia, iż nie ma w tym żadnej sensacji — jedynie próba podtrzymania koncentracji w trakcie długiego wystąpienia.

Odpowiedź czy polityczna gra?

Wypowiedź Szefernakera spotkała się z mieszanym odbiorem. Zwolennicy Nawrockiego uznali ją za celne zamknięcie spekulacji, natomiast krytycy odebrali jako próbę zbagatelizowania sytuacji i wyśmiania opinii publicznej. Nie zmienia to jednak faktu, iż incydent z „gumą nikotynową” dodał debacie nieplanowanego rozgłosu.

Idź do oryginalnego materiału