Rząd właśnie podał wskaźnik waloryzacji na dwa tysiące dwudziesty szósty rok. Cztery przecinek dziewięć procenta. Brzmi niewinnie, prawda? Dla osoby pobierającej minimalną emeryturę to dokładnie dziewięćdziesiąt dwa złote dziewięć groszy brutto więcej miesięcznie. Po odjęciu składki zdrowotnej zostaje około osiemdziesiąt trzy złote na rękę. To kwota, za którą kupisz dziś w aptece dwa opakowania leków na receptę albo rachunki za prąd w kawalerce. Witaj w rzeczywistości najniższej waloryzacji od pięciu lat.

Fot. Warszawa w Pigułce
Kiedy podwyżka brzmi jak kpina
Od lat emeryci przyzwyczaili się do podwyżek sięgających dziesięciu, dwunastu, a choćby prawie piętnastu procent. W dwa tysiące dwudziestym trzecim roku waloryzacja wyniosła rekordowe czternaście przecinek osiem procenta. Rok później było to dwanaście przecinek dwanaście procenta. W tym roku pięć i pół procenta. Teraz spadamy do czterech przecinek dziewięć. To najniższy wzrost od dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku, kiedy świadczenia wzrosły o cztery przecinek dwadzieścia cztery procenta.
Rząd tłumaczy, iż niższa waloryzacja wynika bezpośrednio ze spadku inflacji. Wysoka inflacja oznacza wysoką waloryzację, niska inflacja skutkuje niższym wzrostem świadczeń. W teorii wszystko się zgadza. Problem w tym, iż senior stojący w sklepie czy aptece patrzy tylko na ceny i własny portfel. I widzi, iż za te osiemdziesiąt trzy złote więcej miesięcznie przez cały czas ledwo wiąże koniec z końcem.
Ministerstwo Finansów uspokaja, iż to zgodne z ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Wskaźnik waloryzacji składa się z dwóch elementów: średniorocznej inflacji oraz co najmniej dwudziestu procent realnego wzrostu płac. Rząd wybrał właśnie to ustawowe minimum. Związki zawodowe postulowały pięć przecinek dziewięćdziesiąt pięć procenta, prezydent Karol Nawrocki proponował stałą podwyżkę o sto pięćdziesiąt złotych dla wszystkich. Ostatecznie wygryła najbardziej oszczędna opcja.
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli pobierasz minimalną emeryturę, która teraz wynosi tysiąc osiemset siedemdziesiąt osiem złotych dziewięćdziesiąt jeden groszy brutto, od pierwszego marca dwa tysiące dwudziestego szóstego roku dostaniesz tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt złotych dziewięćdziesiąt osiem groszy. To wzrost o dziewięćdziesiąt dwa złote brutto. Nie płacisz podatku od tak niskiego świadczenia, więc odliczasz tylko dziewięć procent składki zdrowotnej. Zostaje tysiąc siedemset dziewięćdziesiąt trzy złote pięćdziesiąt dziewięć groszy netto. W skali roku to dodatkowy tysiąc złotych na koncie.
Jeśli masz emeryturę na poziomie dwóch i pół tysiąca złotych brutto, wzrośnie ona do dwóch tysięcy sześciuset dwudziestu dwóch złotych pięćdziesięciu groszy. Podwyżka to sto dwadzieścia dwa złote pięćdziesiąt groszy brutto. Ale uwaga: ta kwota stawia cię tuż nad progiem podatkowym, który wynosi dwa tysiące pięćset złotych brutto. Oznacza to, iż zaczniesz płacić podatek dochodowy. Po odliczeniu składki zdrowotnej i podatku na konto trafi około dziewięćdziesięciu sześciu złotych więcej miesięcznie, a nie sto dwadzieścia dwa.
Jeśli pobierasz trzy tysiące złotych brutto, waloryzacja podniesie świadczenie do trzech tysięcy sto czterdziestu siedmiu złotych. To sto czterdzieści siedem złotych brutto więcej, ale po odliczeniu podatków i składek zostanie około sto szesnaście złotych netto. Przy emeryturze cztery tysiące złotych brutto wzrost wyniesie sto dziewięćdziesiąt sześć złotych brutto, czyli około sto sześćdziesiąt pięć złotych netto. Im wyższa emerytura, tym większa kwota podwyżki w złotówkach, ale podatki zjadają coraz większą część tego wzrostu.
Pani Krystyna z Krakowa obliczyła swoje straty
Historia pani Krystyny pokazuje, jak podatkowe progi potrafią skomplikować życie emerytom. Kobieta od dwóch lat pobiera emeryturę w wysokości dwa tysiące trzysta osiemdziesiąt cztery złote brutto. Nie płaci podatku, bo jest poniżej progu. Po waloryzacji jej świadczenie wzrośnie do dwa tysiące pięćset złotych brutto. Czyli dokładnie na granicy opodatkowania.
Pani Krystyna zadzwoniła do doradcy podatkowego, żeby sprawdzić, ile faktycznie dostanie więcej. Okazało się, iż choć wzrost brutto wyniesie sto szesnaście złotych, to po odliczeniu podatku na konto trafi zaledwie dziesięć złotych więcej niż przed waloryzacją. Dlaczego? Bo przekroczenie progu oznacza, iż od całej kwoty ponad dwa tysiące pięćset złotych odprowadzany jest podatek. W praktyce pani Krystyna dostanie mniej niż osoba z emeryturą dwa tysiące trzysta osiemdziesiąt cztery złote, która pozostanie poniżej progu.
To absurdalna sytuacja, w której wyższa emerytura brutto przekłada się na niższą kwotę netto. Doradcy podatkowi od lat ostrzegają przed tym zjawiskiem, ale system przez cały czas działa w ten sposób. Pani Krystyna czuje się oszukana. Cieszyła się z waloryzacji, a teraz okazuje się, iż mniej zarobi niż sąsiadka, która ma niższą emeryturę, ale nie przekracza progu podatkowego.
Trzynastka i czternastka również pod lupą
Waloryzacja wpływa nie tylko na podstawowe świadczenie, ale też na dodatkowe wypłaty. Trzynasta emerytura jest zawsze równa minimalnej emeryturze. jeżeli prognoza się sprawdzi, w kwietniu dwa tysiące dwudziestego szóstego roku każdy senior dostanie tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt złotych dziewięćdziesiąt osiem groszy brutto ekstra. To proste i przewidywalne.
Czternastka jest bardziej skomplikowana. Obowiązuje tu próg dochodowy dwa tysiące dziewięćset złotych brutto. jeżeli twoja emerytura mieści się poniżej tego limitu, dostajesz pełną kwotę. jeżeli przekraczasz próg, tracisz złotówka za złotówkę. Dla osoby z emeryturą trzy tysiące złotych czternastka wyniesie tysiąc osiemset siedemdziesiąt osiem złotych dziewięćdziesiąt jeden groszy minus sto złotych, czyli tysiąc siedemset siedemdziesiąt osiem złotych dziewięćdziesiąt jeden groszy. Im wyższa emerytura, tym niższa czternastka, aż do całkowitego jej zaniku przy świadczeniu przekraczającym cztery tysiące siedemset dwadzieścia osiem złotych dziewięćdziesiąt jeden groszy.
Waloryzacja podnosi próg, więc teoretycznie więcej osób może liczyć na pełną czternastkę. W praktyce jednak wzrost o dziewięćdziesiąt dwa złote nie zmienia diametralnie sytuacji. Kto był na granicy progu, ten przez cały czas na niej zostanie. Kto tracił część czternastki, ten przez cały czas będzie tracić. System działa w najlepsze, ale trudno znaleźć w nim sprawiedliwość, gdy jeden senior dostaje pełne świadczenie, a drugi traci połowę przez przekroczenie progu o kilkadziesiąt złotych.
Jak przetrwać z dziewięćdziesięcioma dwoma złotymi więcej?
Najważniejsza zasada brzmi: nie liczę na cud. Dziewięćdziesiąt dwa złote brutto to nie jest kwota, która zmieni twoje życie. Po odliczeniu składek i podatków zostaje około osiemdziesięciu trzech złotych netto. To wystarczy na dodatkowy lek, rachunki za prąd w małym mieszkaniu albo kilka podstawowych produktów spożywczych. Nie oszukuj się, iż nagle będziesz żył na wyższej stopie.
Sprawdź wszystkie dostępne dodatki i świadczenia. Oprócz trzynastki i czternastki istnieją dodatki pielęgnacyjne, mieszkaniowe, energetyczne. Wiele osób nie wie o swoich prawach albo nie składa wniosków przez skomplikowane procedury. Urząd pomocy społecznej, oddział ZUS, organizacje pozarządowe pomagające seniorom – to miejsca, gdzie możesz dowiedzieć się o przysługujących ci świadczeniach. Czasem dodatkowe sto czy dwieście złotych miesięcznie robi realną różnicę.
Oszczędzaj tam, gdzie się da, ale nie kosztem zdrowia. Nie rezygnuj z leków przepisanych przez lekarza, choćby jeżeli są drogie. Zamiast tego szukaj tańszych odpowiedników, pytaj o refundację, sprawdzaj programy pomocowe dla chorych. Ogrzewanie w zimie to nie luksus, tylko konieczność. jeżeli rachunki cię przerastają, zgłoś się po dodatek energetyczny albo inne formy wsparcia. Nikt nie powinien marzłnąć w swoim mieszkaniu przez brak pieniędzy.
Społeczne konsekwencje niskiej waloryzacji
Polska starzeje się w zastraszającym tempie. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego w dwa tysiące pięćdziesiątym roku co trzeci Polak będzie miał ponad sześćdziesiąt pięć lat. Już teraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca świadczenia ponad dziewięciu milionom emerytów i rencistów. To ogromna grupa społeczna, której sytuacja finansowa bezpośrednio wpływa na gospodarkę i jakość życia w kraju.
Niska waloryzacja oznacza, iż seniorzy będą mieli mniej pieniędzy na wydatki. Mniej zakupów to niższe obroty sklepów, restauracji, usług. Mniej wizyt u lekarzy specjalistów to większe obciążenie dla publicznej służby zdrowia, gdy zaniedbane choroby wrócą w poważniejszej formie. Mniej pieniędzy na ogrzewanie to wzrost liczby osób żyjących w złych warunkach, co prowadzi do problemów zdrowotnych i społecznych.
Rząd tłumaczy niską waloryzację koniecznością dyscypliny budżetowej. Koszt waloryzacji o cztery przecinek dziewięć procenta sięgnie około dwudziestu dwóch miliardów złotych. Gdyby przychylić się do propozycji związków zawodowych, byłoby to kilka miliardów więcej. Każdy dodatkowy punkt procentowy to miliardy złotych z budżetu państwa. Problem w tym, iż oszczędzanie na emeryturach to oszczędzanie na najsłabszych, którzy nie mają innych źródeł dochodu ani możliwości dorobienia.
Kiedy przyjdą pierwsze wyższe przelewy?
Waloryzacja wchodzi w życie pierwszego marca dwa tysiące dwudziestego szóstego roku. To data, od której Zakład Ubezpieczeń Społecznych zaczyna wypłacać świadczenia w nowych kwotach. Nie musisz składać żadnych wniosków ani formularzy. ZUS przeliczy wszystko automatycznie i wyśle ci decyzję pocztą albo umieści ją w systemie PUE, jeżeli korzystasz z obsługi elektronicznej.
Każdy emeryt ma swój indywidualny termin wypłaty, który zależy od numeru konta i harmonogramu ZUS. Jedni dostają przelew piątego, inni dziesiątego, jeszcze inni dwudziestego piątego. Te terminy się nie zmieniają. Oznacza to, iż pierwszy wyższy przelew przyjdzie w marcu w twoim zwykłym terminie. jeżeli zwykle dostajesz emeryturę dziesiątego, to dziesiątego marca zobaczysz nową, wyższą kwotę.
Warto sprawdzić pierwszą wypłatę po waloryzacji. Błędy zdarzają się rzadko, ale się zdarzają. jeżeli kwota nie zgadza się z tym, co powinieneś dostać, skontaktuj się z ZUS. Instytucja ma obowiązek wyjaśnić każdą rozbieżność i w razie pomyłki niezwłocznie ją naprawić. Im szybciej zgłosisz problem, tym szybciej zostanie rozwiązany.
Czy można było tego uniknąć?
Waloryzacja o cztery przecinek dziewięć procenta to efekt decyzji politycznych, nie matematycznej konieczności. Rząd mógł wybrać wyższy udział wzrostu płac w kalkulacjach, mógł wprowadzić mechanizm kwotowy, który gwarantowałby minimalną podwyżkę niezależnie od procentów. Zdecydował się na najtańszy wariant, bo budżet państwa jest w trudnej sytuacji. Deficyt sięga prawie trzechset miliardów złotych na dwa tysiące dwudziesty piąty rok. Każda złotówka wydana na emerytury to złotówka, której nie ma na coś innego.
Problem w tym, iż emeryci nie mają wyjścia. Nie mogą dorobić, bo zdrowie nie pozwala albo praca nie jest dostępna. Nie mogą zaciągnąć kredytu, bo wiek i niskie dochody dyskwalifikują ich w bankach. Są zdani na to, co państwo im przeznaczy. I kiedy państwo przeznaczy minimum, muszą się z tym pogodzić i jakoś przeżyć miesiąc za miesiącem.
Związki zawodowe zapowiadają protesty. Prezydent Nawrocki przez cały czas forsuje swoją propozycję stu pięćdziesięciu złotych stałej podwyżki. Ministerstwo Finansów broni swojej decyzji, przytaczając dane makroekonomiczne i wskaźniki. W całym tym zamieszaniu ginie człowiek. Senior, który stoi w kolejce do kasy i liczy grosze. Który wybiera między lekiem a jedzeniem. Który marznie w swoim mieszkaniu, bo nie stać go na ogrzewanie. Dla niego waloryzacja o dziewięćdziesiąt dwa złote brutto to nie statystyka. To życiowa rzeczywistość, z którą musi się mierzyć każdego dnia.