Dziś mija termin ultimatum, jakie prezydent USA Donald Trump postawił Rosji. jeżeli nie dojdzie do zawieszenia broni w Ukrainie, to USA wprowadzą dotkliwe cła wtórne wobec Rosji.
Jeszcze wczoraj amerykański prezydent potwierdził wolę ich wprowadzenia i podkreślił, iż dalsze kroki zależą teraz od rosyjskiego prezydenta.
Zapytany o ultimatum w sprawie sankcji na Rosję w przypadku braku zgody na zawieszenie broni, Donald Trump stwierdził w czwartek (7 sierpnia), iż decyzja w tej sprawie zależy od Władimira Putina. — Zobaczymy, co będzie miał do powiedzenia. Jestem bardzo rozczarowany — oświadczył prezydent USA.
W mediach pojawiły się też informacje, iż Putin ma spotkać się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i to jeszcze przed rozmowami z Donaldem Trumpem. Jednak amerykański prezydent stwierdził, iż nie musi dojść do takiego spotkania. — Oni chcieliby spotkać się ze mną. Zrobię, co mogę, by zakończyć zabijanie — zadeklarował w czasie konferencji prasowej transmitowanej w telewizji Fox.
Stawka celna w wysokości 100 proc.
W połowie zeszłego miesiąca Trump ogłosił, iż jeżeli w ciągu 50 dni nie dojdzie do porozumienia z Rosją w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, to ogłosi surowe „taryfy wtórne”. Miałyby one oznaczać wprowadzenie 100-proc. ceł na Rosję i sankcje wtórne na państwa, które kupują ropę z Rosji. Później skrócił termin ultimatum do 10 dni.
Amerykański dyplomata John Kelley przekazał wczoraj, iż prezydent Trump czeka na zawieszenie broni i osiągnięcie trwałego pokoju między Ukrainą a Rosją do ósmego sierpnia. Podkreślił przy tym, iż jest to termin ostateczny.
— Zarówno Rosja, jak i Ukraina muszą wynegocjować zawieszenie broni i trwały pokój. Stany Zjednoczone są gotowe wdrożyć dodatkowe środki w celu zapewnienia pokoju — cytują media czwartkowe wystąpienie Kelleya na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ.