"Chcą nas wykończyć". Tak w Polsce 2050 mówią o koalicji i serii wpadek Hołowni

8 godzin temu
Szymon Hołownia nie ma w ostatnim czasie dobrej passy. Jego niedawna wypowiedź dotycząca zaprzysiężenia Karola Nawrockiego ("sugerowano mi zamach stanu") wywołała polityczną burzę. Wcześniej było kontrowersyjne nocne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu Adama Bielana, a przed tym słaby wynik w wyborach prezydenckich. Porozmawialiśmy z politykami i polityczkami Polski 2050, by dowiedzieć się, co o tym myślą. Z jednej strony słyszymy "murem za marszałkiem", z drugiej, iż "ludzie zastanawiają się nad przyszłością". To ostatnie w kontekście wyborów parlamentarnych w 2027 roku.


– Chcą nas wykończyć – mówi jeden z posłów Polski 2050, gdy pytamy o niefortunną serię wydarzeń z udziałem Szymona Hołowni. Nie jest odosobniony w tej ocenie. Z innych ust padają też takie słowa jak "nagonka", "hejt" czy "dojeżdżanie". – Na partii ta agresja aż tak się nie odbija, bo jest skierowana personalnie do marszałka – ocenia jedna z osób.

Kto hejtuje i "dojeżdża"? Nasi rozmówcy wskazują przede wszystkim Koalicję Obywatelską i media publiczne.

"Nie jesteśmy dziećmi Tuska!"


Nastroje w klubie, mówiąc delikatnie, nie są najlepsze. Dominuje rozgoryczenie, żal i poczucie bycia niesprawiedliwie traktowanym. – Nie jesteśmy dziećmi Tuska! – słyszymy od jednej z osób, gdy pytamy o komentarz premiera do słów Hołowni o zamachu stanu.

Podczas spotkania w Pabianicach premier Donald Tusk zastrzegł, iż oczywiście nie uważa lidera Polski 2050 za dziecko, ale potem użył następującej metafory: – Jak puszczamy dzieci na wakacje, to przecież mówimy im "nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat". W polityce jest dokładnie tak samo.


W Polsce 2050 nie brakuje też obaw. Partia w kolejnych sondażach otrzymuje poparcie, które nie pozwoliłoby jej dostać się do Sejmu. Mimo, iż do wyborów parlamentarnych zostały jeszcze dwa lata z kawałkiem, niektórzy już teraz intensywnie zastanawiają się nad tym, czy w 2027 roku odnowią mandat. A z tych rozmyślań mogą wyniknąć działania: poszukiwania nowego klubu albo... pracy.

"Jest ryzyko, iż kilka osób..."


I choć o tej ostatniej ewentualności politycy wspominają nam z przymrużeniem oka, za żartem kryje się kalkulacja szans wyborczych robiona już całkiem serio. Niektórzy ich koledzy czują pismo nosem. Tłumaczą, iż teraz nikt nie będzie wykonywał gwałtownych ruchów, bo po rekonstrukcji rządu waży się obsada stanowisk wiceministrów. A jeżeli nie padnie interesująca propozycja, momentem na zmiany będzie jesień.

– Jest ryzyko, iż kilka osób nie podziela już entuzjazmu wobec Polski 2050 i czegoś szukają, ale większość parlamentarzystów pozostanie w klubie. Nie sądzę, by doszło do rozdrobnienia czy rozpadu – przewiduje w rozmowie z naTemat jedna z osób.

Jednak nie wszyscy dostrzegają ryzyko. Dostrzegają za to reżyserowanie wydarzeń.

– Ja o niczym takim nie wiem. To pewnie plotki rozpuszczane przez Koalicję Obywatelską i Lewicę – nie kryje irytacji inny parlamentarzysta. Nasz rozmówca domyśla się, iż rozsiewając takie pogłoski rzeczone kluby chcą popchnąć kilku posłów Polski 2050 ku krawędzi, choćby jeżeli oni o tym nie myślą, dlatego kuszą: chodźcie, jesteśmy, czekamy.

Apel Szymona Hołowni do polityków Polski 2050


Wystarczy jednak cofnąć się do wydarzeń sprzed trzech tygodni, by przypomnieć sobie, iż ewentualne odejścia z Polski 2050 brał pod uwagę sam Szymon Hołownia. W dniu, w którym posłanka Izabela Bodnar ogłosiła, iż odchodzi z Polski 2050, przewodniczący partii wystosował znaczący apel.

– o ile chcecie odejść, proszę, przyjdźcie do mnie z dokumentami, kwitami, połóżcie na stole, mówiąc prosto w oczy, powiedzcie mi, iż chcecie odejść. Nie ciągajcie się z tym po mediach, nie róbcie smrodu jakimiś przeciekami czy pogłoskami — powiedział Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Polityk Polski 2050: – Nie ma zapowiedzi, by ktoś zamierzał odchodzić, ale przecież takich rzeczy się nie zapowiada.

I choć rozmówcy naTemat przyznają, iż każdy poseł ma prawo opuścić klub lub go zmienić, myśl o tym, iż ktoś od nich mógłby zasilić szeregi KO lub Nowej Lewicy, wyraźnie podnosi im ciśnienie. Pojawia się ledwo zawoalowane ostrzeżenie przed konsekwencjami: "nie jesteśmy na siebie skazani, umowa koalicyjna nie musi być trwała". Padają też bezpośrednie zapowiedzi: "lepiej niech się zastanowią nad podbieraniem posłów, bo Koalicja 15 października skończy się szybciej, niż się zaczęła".

"Wszyscy są potłuczeni"


Politycy Polski 2050, z którymi rozmawiamy, solidarnie przyznają, iż atmosfera w klubie nie jest dobra. Dużo było nerwowych sytuacji związanych z negocjacjami przed rekonstrukcją rządu, a przecież stres trwa od połowy maja, gdy w wyborach prezydenckich Szymon Hołownia otrzymał 4,99 proc. głosów i uplasował się za antysemitą Grzegorzem Braunem.

Do tego kilka razy w tygodniu dochodzą badania opinii publicznej, które wskazują, iż poparcie Polski 2050 zbliża się do poziomu błędu statystycznego. – Wszyscy są potłuczeni – przyznaje osoba związana z klubem. – Sondaże powodują negatywne emocje – dodaje inna.

A końca – na razie – nie widać. Działacze Polski 2050 widzą za to, iż ich partia to kolejna centrowa formacja, która jest zgniatana w zwarciu między PO i PiS, albo wręcz przez samą Koalicję Obywatelską. – To dla mnie po ludzku przykre, iż największe baty dostajemy od strony demokratycznej – słyszymy od jednej z naszych rozmówczyń.

Szymon Hołownia o zamachu stanu. "Ma moralne prawo, by poinformować opinię publiczną"


Pytamy ludzi z Polski 2050 czy nie obawiają się, iż wypowiedź marszałka Sejmu o zamachu stanu obróci się przeciwko niemu i nim.

Choć już na antenie Polsatu Hołownia zastrzegł, iż ma na myśli działania, które nie wyczerpują znamion zamachu stanu, wniosek do prokuratury o jego przesłuchanie złożyło już Ordo Iuris. To organizacja znana z fundamentalizmu religijnego, która na początku rządów PiS zasłynęła projektem ustawy o wsadzaniu kobiet do więzienia za przerywanie niechcianej ciąży.



– Wierzę w to, iż choćby jeżeli prokuratura będzie wymagała wyjaśnień, to marszałek je złoży i to się skończy. Przecież jasno potem powiedział, iż chodziło mu o diagnozę polityczną, a nie termin prawny – zaznacza poseł Polski 2050.

Inni przekonują, iż Szymon Hołownia "ma moralne prawo, by poinformować opinię publiczną", a także, iż miał na myśli te wypowiedzi, które pojawiały się w przestrzeni publicznej: w mediach, na X, na Facebooku... A ponieważ padały one publicznie, to on nie musi podawać nazwisk, bo przecież prokuratura może je z łatwością ustalić.

Z twardego stanowiska Hołowni w sprawie zaprzysiężenia Nawrockiego są dumni.

– Jesteśmy ludźmi wartości i być może przyjdzie nam za to zapłacić. Ale jeżeli ktoś będzie miał teraz problem to ci, którzy nawoływali do zamachu stanu. Gdyby ułamek tej energii, którą poświęca politykierstwu, premier poświęcił polityce, to mielibyśmy nie tylko wygraną w 2027 roku, ale i swojego prezydenta – podsumowuje gorzko członek Polski 2050.

Idź do oryginalnego materiału