Od 3 listopada ruszył nabór wniosków o bon ciepłowniczy – nową formę wsparcia finansowego dla osób korzystających z ciepła systemowego. Choć rząd zapowiadał pomoc dla setek tysięcy gospodarstw domowych, samorządy już teraz biją na alarm: większość Polaków nie spełni surowych kryteriów, a urzędy nie dostały pieniędzy na obsługę lawiny wniosków.

Fot. Warszawa w Pigułce
Ruszył nabór, a urzędy w panice
Od poniedziałku mieszkańcy mogą składać wnioski w urzędach gmin i miast. Jak zapowiadają samorządowcy, przygotowują się oni na „biurokratyczny sztorm”. Zainteresowanie programem jest ogromne, ale problem w tym, iż w praktyce tylko niewielki odsetek wnioskodawców otrzyma świadczenie.
Bon ma wynosić od 1500 do 3500 zł, w zależności od wielkości gospodarstwa domowego, jednak spełnienie wszystkich wymagań graniczy z cudem. „Szacujemy, iż w niektórych gminach bon dostanie najwyżej kilka osób” – przyznają przedstawiciele Związku Miast Polskich.
Restrykcyjne zasady
Program skierowany jest do gospodarstw domowych ogrzewanych ciepłem z sieci. To już pierwszy filtr – wielu Polaków korzysta z pieców gazowych, pomp ciepła czy węgla i automatycznie wypada z listy uprawnionych.
Drugim kryterium jest dochód:
-
dla osób samotnych – nie może przekraczać 3272,69 zł miesięcznie,
-
dla rodzin – 2454,52 zł na osobę.
Trzecim warunkiem jest wysoka stawka za ciepło – powyżej 170 zł za gigadżul. Oznacza to, iż bon obejmie wyłącznie tych, którzy realnie zapłacili więcej niż średnia krajowa.
Urzędnicy bez pieniędzy, ale z toną pracy
Problemem jest też sposób finansowania programu. Ministerstwo Energii przewidziało środki tylko na wypłatę bonów dla osób, które je otrzymają. Natomiast samorządy, które muszą rozpatrzyć choćby tysiące wniosków odrzuconych, nie dostały na to ani złotówki.
„W praktyce oznacza to, iż urzędnicy będą musieli pracować po godzinach, by przetworzyć wnioski, które i tak zakończą się odmową” – alarmuje Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Bon ciepłowniczy 2025 – kiedy i jak złożyć wniosek
Wnioski można składać od 3 listopada do 15 grudnia 2025 r. w urzędzie gminy lub miasta, a także elektronicznie przez ePUAP. Kolejna tura naboru ruszy latem 2026 roku – wtedy bon obejmie cały przyszły rok.
Samorządy apelują do rządu o doprecyzowanie zasad i wypłatę dodatkowych środków. Jak podkreślają, bez tego system może się załamać już po pierwszych tygodniach działania.
Co to oznacza dla mieszkańców?
Choć rząd reklamuje bon jako wsparcie w walce z rosnącymi kosztami ogrzewania, w praktyce wielu Polaków nie zobaczy ani złotówki. W niektórych miastach – jak Łódź czy Kraków – nawet 90 procent wniosków zostanie odrzuconych.
Eksperci ostrzegają, iż program, zamiast realnej pomocy, stanie się źródłem frustracji i przeciążenia urzędów. Jak na razie jedno jest pewne – bon ciepłowniczy już działa, ale większość Polaków nie spełnia warunków, by go otrzymać.

5 godzin temu













