Artysta przeciw hipokryzji władzy. Olbrychski punktuje fałsz Nawrockiego

18 godzin temu
Zdjęcie: Nawrocki


Daniel Olbrychski od lat nie boi się mówić tego, co myśli. Aktor o statusie legendy polskiego kina, którego dorobek artystyczny budzi uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą, po raz kolejny zabrał głos w sprawach publicznych. I znów zrobił to z odwagą, której tak często brakuje ludziom z pierwszych stron gazet. W najnowszym wywiadzie, udzielonym przy okazji premiery książki „Dary losu”, Olbrychski nie szczędził gorzkich słów pod adresem prezydenta Karola Nawrockiego.

Nie jest tajemnicą, iż aktor nie darzy obecnej głowy państwa sympatią. „Nawrocki fałszywie się uśmiecha i rusza” – powiedział otwarcie, podkreślając, iż autentyczność i szczerość w życiu publicznym są dla niego wartościami nadrzędnymi. To zdanie, proste, może choćby brutalne, w rzeczywistości trafia w samo sedno. W czasach, gdy politycy uprawiają grę pozorów, a ich wypowiedzi są często bardziej reżyserowane niż film, w którym gra Olbrychski, taki głos brzmi jak przebudzenie.

Olbrychski ma świadomość, iż jego słowa mogą być odbierane kontrowersyjnie. Jednak nie zależy mu na aplauzie wszystkich. „Politycy są tacy dosyć delikatni, nie mówią do końca, co naprawdę sądzą, bo mogliby stracić część swoich wyborców. Ja nie kandyduję, nie muszę niczego tracić” – zaznacza. To zdanie ujawnia esencję jego postawy: niezależność. Aktor nie zabiega o popularność, nie szuka poklasku, nie jest zakładnikiem partyjnych układów. Mówi wprost to, co myśli wielu, ale czego boją się wypowiedzieć głośno.

Porównując się do Roberta De Niro, który w Cannes skrytykował prezydenta USA, Olbrychski podkreśla, iż w Polsce takie gesty mogłyby mieć konsekwencje. „Gdybym ja się tak przejeżdżał po polskim prezydencie, to poniósłbym jakieś prawne konsekwencje” – mówi. Trudno nie dostrzec tu ironii losu: artysta, który przez dekady dawał Polakom powody do dumy, musi dziś kalkulować, czy wolno mu krytykować władzę bez narażenia się na odwet.

Szczególny fragment jego wypowiedzi dotyczy młodego pokolenia. „Młodzież wspaniała, która 15 października 2023 r. wsparła adekwatną, jasną stronę rzeczywistości, raptem w wyborach prezydenckich głosuje na człowieka, który mówi o tym, iż Polska bez Unii. Nie wiem, gdzie ta młodzież się wychowała” – ubolewa. Te słowa, choć ostre, nie są atakiem, ale wyrazem rozczarowania i troski. Olbrychski nie potępia młodych ludzi – raczej wskazuje na kryzys edukacji obywatelskiej i brak świadomości historycznej.

Tym bardziej bolesne jest to, iż – jak zauważa aktor – „rolnicy z mojego Podlasia, którzy dzięki Unii Europejskiej żyją lepiej niż gdzie indziej, głosowali przeciwko demokracji”. To diagnoza stanu społeczeństwa, które zapomina, komu zawdzięcza swój dobrobyt.

Olbrychski nie owija w bawełnę. „Nikt się tak fałszywie nie uśmiecha, nikt tak fałszywie się nie rusza i tak fałszywie nie mówi” – stwierdza o Nawrockim. Te słowa mogą się wydawać surowe, ale trudno im odmówić celności. Wizerunek prezydenta Karola Nawrockiego rzeczywiście opiera się w dużej mierze na wyreżyserowanym uśmiechu, gładkich frazach i udawanej empatii. Olbrychski, artysta wrażliwy na autentyczność gestu i słowa, bez trudu dostrzega ten fałsz.

Prezydent Nawrocki próbuje kreować się na człowieka z ludu, ale jego postawa coraz częściej przypomina sztuczny spektakl – polityczny teatr jednego aktora. W tym kontekście słowa Olbrychskiego są nie tyle atakiem, co demaskacją. Pokazują, iż choćby największa machina wizerunkowa nie przykryje braku szczerości.

W rozmowie z Onetem Olbrychski wskazał też, kto jest dla niego moralnym autorytetem. „Uważam Adama Michnika za jednego z najwybitniejszych Polaków w historii” – powiedział. I dodał: „Opluwany przez niektórych Okrągły Stół był jednym z najpiękniejszych wydarzeń w historii Polski”. To wyznanie nie jest przypadkowe. Pokazuje, iż aktor nie tylko zna historię, ale rozumie jej sens – budowanie wspólnoty ponad podziałami.

Nawrocki i jemu podobni politycy, zamiast łączyć, coraz częściej dzielą. Ich fałszywe gesty, puste słowa i udawane uśmiechy są zaprzeczeniem ducha Okrągłego Stołu, który symbolizował dialog i pojednanie.

Daniel Olbrychski to jeden z niewielu artystów, którzy wciąż mają odwagę mówić prawdę. Jego krytyka Nawrockiego nie wynika z chęci prowokacji, ale z potrzeby autentyczności. W świecie, w którym polityka staje się teatrem, a aktorzy – jedynymi ludźmi mówiącymi szczerze – trudno nie przyznać mu racji.

Bo może to właśnie artyści, tacy jak Olbrychski, przypominają nam, iż szczerość i odwaga są dziś najcenniejszą formą patriotyzmu.

Idź do oryginalnego materiału