Przedstawiciele Ostatniego Pokolenia zorganizowali kolejny nielegalny protest w Warszawie. Aktywiści wstrzymali we wtorek ruch w centrum stolicy, przyklejając się do jezdni. — To jest po prostu absurdalne — ocenił jeden ze świadków zdarzenia w rozmowie z reporterką Onetu Agnieszką Homą. — To już nie jest pierwsza sytuacja, kiedy mamy ambulansy na drodze, które nie mogą przejechać. Tak nie może być — dodał. Kolejny obserwator protestu ocenił, iż "mamy nienormalny kraj". — Ktoś jeszcze finansuje to, a kto? Pewnie z urzędu ktoś — stwierdził. — Jestem przerażony bezczynnością polityków i nas wszystkich jako społeczeństwa wobec zapaści klimatycznej — wyjaśnił z kolei jeden z protestujących. — Bardzo się boję, ale jestem przekonany, iż mimo strachu, muszę to robić — dodał mężczyzna, pytany o sposób zwracania uwagi na problem. Kolejna protestująca opisała, iż aktywiści domagają się od rządzących przeniesienia środków z dróg i autostrad na transport publiczny i wprowadzenia biletów za 50 zł miesięcznie. — Rafał Trzaskowski miał czas do 4 maja, żeby się do tego odnieść. Nie zrobił tego, wobec tego są protesty — wyjaśniła. — Zdajemy sobie sprawę, iż utrudniamy kierowcom, obywatelom dotarcie do pracy, na spotkania i tak dalej. Wierzymy jednak, iż protestujemy również w ich sprawie — opisał kolejny aktywista.