300 demonstrantów blokuje izraelski statek. Kallas grozi.

20 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/300-demonstrantow-blokuje-izraelski-statek-kallas-grozi/


Kiedy 22 lipca blisko 300 demonstrantów zablokowało izraelski statek wycieczkowy w greckim porcie, kilka wskazywało na to, iż ten kilkugodzinny protest stanie się symbolem głębszych przemian zachodzących w Europie.

Izraelski statek wycieczkowy z 1600 pasażerami został zablokowany na ponad sześć godzin w greckim porcie. Incydent zakończył się przekierowaniem statku z Hajfy na Cypr i wywołał debatę o granicach protestu oraz rosnącej krytyce polityki Izraela w Europie.

Greckie władze oficjalnie potępiły akcję, określając ją jako „oburzającą” i „antysemicką”. Interweniował również izraelski minister spraw zagranicznych Gideon Sa’ar, kontaktując się ze swoim greckim odpowiednikiem i żądając natychmiastowych działań.

Mimo to służby ograniczyły się do monitorowania sytuacji, pozostając w gotowości do interwencji bez podejmowania działań usuwających demonstrantów.

Symptom szerszych przemian w UE

Protest interpretowany przez wielu jako część kontynentalnej zmiany: w całej UE wzrosła krytyka izraelskich działań w Gazie, z szerszymi debatami politycznymi o użyciu sankcji, prawie humanitarnym i przyszłości stosunków UE – Izrael. Ten protest współbrzmiał z tymi większymi paneuropejskimi dyskusjami o wojnie w Gazie i roli UE.

– Kwestia reakcji na sytuację w Strefie Gazy staje się zagadnieniem polityczno-wizerunkowym w całej Unii Europejskiej – mówi Michał Wojnarowicz, analityk ds. Izraela i Palestyny w PISM.

– Sytuacja w Strefie Gazy jest na tyle tragiczna, iż Unia już podejmuje szereg kroków zmierzających do ukarania Izraela – dodaje.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni nasiliły się w Unii Europejskiej debaty dotyczące sankcji wobec Izraela, zawieszenia finansowania badań oraz rewizji relacji handlowych i dyplomatycznych z tym krajem.

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas nie ustaje w publicznym krytykowaniu władz Izraela, podkreślając, iż „wszystkie opcje pozostają na stole” jeżeli Izrael nie wywiąże się ze swoich zobowiązań dotyczących przepływu pomocy humanitarnej.

„Zabijanie cywilów szukających pomocy w Gazie jest nie do obrony. Rozmawiałam ponownie z Gideonem Sa’arem, aby przypomnieć o naszym porozumieniu w sprawie przepływu pomocy i jasno dałam do zrozumienia, iż IDF musi przestać zabijać ludzi w punktach dystrybucji”, zaznacza stanowczo Kallas.

Rosnąca presja na uznanie Palestyny

Kallas przedstawiła ministrom dziesięć możliwych opcji kar wobec Izraela. Wśród propozycji znalazły się między innymi ograniczenia handlowe oraz sankcje wobec niektórych izraelskich ministrów.

Decyzje wymagają jednak jednomyślności wszystkich państw członkowskich. Niemcy, Austria, Węgry i Czechy konsekwentnie blokują bardziej zdecydowane kroki. W efekcie ministrowie ograniczyli się do „monitorowania” działań Izraela i utrzymania presji w postaci możliwych środków, które będą gotowi wprowadzić w przypadku braku poprawy sytuacji humanitarnej.

Tymczasem Francja, Irlandia i Hiszpania zintensyfikowały wezwania do pełnego członkostwa Palestyny w ONZ i zagroziły przeglądem stosunków dwustronnych z Izraelem.

Polska, która od miesięcy nawołuje do rozwiązania dwupaństwowego oraz do otwarcia natychmiastowych korytarzy humanitarnych dla pomocy mieszkańcom Strefy Gazy, dołączyła do grona państw domagających przeglądu kluczowych umów stowarzyszeniowych UE-Izrael.

Prezydent Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer zapowiedzieli oficjalne uznanie państwa palestyńskiego podczas wrześniowego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Decyzja ma wymiar symboliczny, ale stanowi element rosnącej presji na zakończenie działań wojennych w Gazie.

– Izraelska dyplomacja od dłuższego czasu sugeruje, iż w przypadku uznania Palestyny jako państwa przez kraje UE, Izrael dokona aneksji żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu. Pytanie brzmi, czy Izrael zdecyduje się na takie kroki, mając świadomość kosztów wiążących się z taką decyzją – podkreśla Wojnarowicz.

Kulturowe pęknięcia w europejskim społeczeństwie

Wydarzenia w Grecji odsłaniają głębsze społeczno-kulturowe podziały rozgrywające się w całej Europie. Inicjatywy solidarnościowe – protesty, blokady, akcje humanitarne – mobilizują społeczeństwa w wielu krajach UE, ale jednocześnie generują napięcia i wywołują różnorodne reakcje polityczne.

Konflikt w Gazie stawia na ostrzu noża kwestie europejskiej tożsamości i stosunku do narastającej presji migracyjnej z Afryki i Bliskiego Wschodu. Debata pokazuje rozdźwięk między deklarowanymi wartościami wolności sumienia, pluralizmu i tolerancji a ryzykiem społecznych napięć i wzrostu radykalizacji.

– Celem polityki Izraela jest dokonanie czystki etnicznej w Strefie Gazy – twierdzi Jarosław Kociszewski, redaktor naczelny magazyn.new.org.pl i Fundacji Stratpoints.

– Mieszkańcy mają zostać przymusowo wysiedleni do Libii, a jeżeli tam trafią, możemy być pewni, iż ich docelowym kierunkiem migracyjnym będzie Europa – alarmuje.

– Mamy do czynienia z 1,5 miliona osób – mówimy o ogromnym kryzysie migracyjnym. To ludzie straumatyzowani wojną, wymagający opieki medycznej, ale także zradykalizowani i dążący do zemsty na Izraelu – dodaje. Ostrzega jednak, iż będzie to miało „wyraźny wpływ na wzrost nastrojów antyimigracyjnych”.

Starcia narracji w przestrzeni publicznej odzwierciedlają trudności UE w wypracowaniu spójnego stanowiska wobec konfliktu. Pokazują również, jak głęboko wojna w Gazie wpływa na europejskie debaty o tożsamości, granicach tolerancji i roli obywatelskości.

– Unia Europejska nie może nie angażować się w kwestie dotyczące wydarzeń w Gazie, ponieważ mają one bezpośrednie konsekwencje dla Europy – mówi Kociszewski.

Jak podkreśla, „brak twardych decyzji Unii w kontekście tego, co dzieje się w Gazie, stanowi realne zagrożenie dla Europy.

Idź do oryginalnego materiału