Rząd przyznaje: Kontrole graniczne mogą „nieznacznie wpłynąć” na przedsiębiorstwa

5 godzin temu

Polski rząd stałe współpracuje z Niemcami w kwestii kontroli granicznych, mówi nam MSWiA. Tymczasem opozycja, choć uważa decyzję o kontrolach za słuszną, to przez cały czas nie wierzy w skuteczność działań rządu.

Niemcy odwiedził w tym tygodniu minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak, który wziął udział w szczycie poświęconym migracji w Europie z udziałem szefów resortów spraw wewnętrznych wszystkich państw unijnych sąsiadujących z Niemcami.

– W sprawie kontroli granicznych jesteśmy w jak najbliższym porozumieniu z naszymi sąsiadami. Dotyczy to zwłaszcza Polski – powiedział wczoraj (18 lipca) kanclerz Niemiec Friedrich Merz na konferencji prasowej w Berlinie.

Na pytanie Deutsche Welle Merz odpowiedział, iż jest on w bliskim kontakcie z premierem Donaldem Tuskiem i iż szefowie MSW obu państw „również regularnie się naradzają”

Merz przypomniał, iż Polska wprowadziła kontrole na granicy nie tylko z Niemcami, ale także tę z Litwą. – I odsyła tam (imigrantów – red.) z powrotem, wewnątrz Unii Europejskiej, bo wiemy, iż istnieje zorganizowana migracja przez Rosję, Białoruś, Litwę, Polskę do Niemiec – mówił. Kanclerz dodał, iż jest wdzięczny, iż polski rząd podjął te działania.

Powiedział również, iż wszyscy w UE są zgodni co do tego, iż trzeba zachować strefę Schengen i europejski rynek wewnętrzny z jego swobodami. – Dlatego wszystko co teraz robimy, ma charakter czasowy. W dłuższej perspektywie chcemy wspólnych, europejskich rozwiązań – podkreślił.

Dodał, iż choć Niemcy nie mają unijnych granic zewnętrznych (poza granicą ze Szwajcarią), to granice zewnętrzne UE są także niemieckimi granicami zewnętrznymi.– Dlatego będziemy się angażować w ochronę zewnętrznych granic europejskich i nie pozostawimy tego tylko tym, którzy mają te granice na swoim terytorium – zaznaczył.

MSWiA: Współpracujemy ze stroną niemiecką

Tymczasem na początku miesiąca niemiecki minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt zaproponował, by Warszawa i Berlin wprowadziły wspólne polsko-niemieckie kontrole graniczne.

Propozycja ta oburzyła szefa polskiego MON Władysława Kosiniaka-Kamysza. – Nie, nie! Nie będzie wspólnych patroli. Po stronie niemieckiej są patrole niemieckie, po polskiej stronie będą polskie – mówił na antenie TVN24.

„Kontrole na granicy polsko-niemieckiej są przeprowadzane oddzielnie, niemniej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pozostaje w stałym kontakcie z partnerami z Niemiec odnośnie do m.in. problematyki ruchu migracyjnego na granicy polsko-niemieckiej”, odpowiedziały służby prasowe MSWiA na pytanie EURACTIV.pl o powód odrzucenia niemieckiej propozycji.

Zapewniły, iż Straż Graniczna „prowadzi intensywną i efektywną współpracę z organami odpowiedzialnymi za ochronę granicy i przeciwdziałanie nielegalnej migracji po stronie niemieckiej, w szczególności poprzez wspólne działania operacyjno-śledcze, analizę ryzyka i bieżącą wymianę informacji, a także realizowanie wspólnych patroli”.

Wskazały też, iż na mocy „Umowy między Rządem RP a Rządem RFN o współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych” z dnia 15 maja 2014 r. powstały wspólne polsko-niemieckie placówki w Ludwigsdorfie, Świecku, Pomellen i Tuplicach.

„Funkcjonariusze tych placówek mają głównie za zadanie efektywnie monitorować przepływ cudzoziemców przez polsko-niemiecką granicę państwową oraz wspólnie zapobiegać przestępstwom i wykroczeniom”, powiedziało nam MSWiA.

Skutki kontroli?

Zapytaliśmy resort spraw wewnętrznych, jakiego wpływu prowadzonych kontroli na gospodarkę spodziewa się polski rząd.

„Nie wykluczamy, iż wprowadzenie tymczasowych kontroli granicznych może nieznacznie wpłynąć na funkcjonowanie przedsiębiorców oraz sytuację ekonomiczną i społeczną rodzin, obywateli i gospodarstw domowych”, przyznało ministerstwo.

Stwierdziło jednak, iż dotychczas nie odnotowało jakichkolwiek istotnych zakłóceń w dotychczasowym transporcie, a organizacja ruchu na kierunku wjazdowym do Polski „sprawuje się bardzo dobrze”.

Służby prowadzące kontrole graniczne „dbają o płynność ruchu, aby kontrole były jak najmniej uciążliwe dla podróżujących”, zapewniło MSWiA.

Europosłowie PiS wątpią natomiast w skuteczność kontroli. Rozwiązanie w postaci kontroli granicznej jest konieczne, ale zostało wprowadzone zbyt późno, uważają Bogdan Rzońca i Jadwiga Wiśniewska.

– Nie wierzę, iż będzie ono skuteczne, ponieważ premier Tusk musi wykonywać polecenia Berlina. Niemcy, nie radząc sobie ze swoją polityką migracyjną, teraz wypychają niebezpiecznych migrantów do innych państw członkowskich, czyniąc całą Unię równie niebezpieczną, jak swój własny kraj – stwierdził Bogdan Rzońca.

Co więcej, jego zdaniem inne państwa mogą pójść tą samą drogą, ograniczając działanie strefy Schengen, co „poważnie uderzy w gospodarkę unijną: zabraknie rąk do pracy, a koszty zatrudnienia znacząco wzrosną”.

Według Wiśniewskiej w dłuższej perspektywie przywrócenie kontroli na granicach wewnętrznych nie jest adekwatnym rozwiązaniem, bowiem prowadzi to de facto do likwidacji swobody przepływu osób i towarów, które należą do największych osiągnięć europejskiej integracji.

Co według opozycji powinien zrobić rząd?

A jakie jest zdaniem opozycji adekwatne rozwiązanie problemu? – To, co powinna zrobić UE, to uszczelnienie granic zewnętrznych i bardziej skuteczne celowanie unijnego wsparcia dla państw trzecich, z których pochodzą migranci – mówi Wiśniewska.

Rzońca uważa natomiast, iż konieczne są odrzucenie paktu migracyjnego w obecnej formie – zarówno w Parlamencie Europejskim, jak i, jeżeli zajdzie taka potrzeba, poprzez referendum ogólnonarodowe, – „by to Polacy zadecydowali, czy chcą relokacji migrantów”.

Wśród koniecznych działań europoseł wymienia też wzmocnienie fizycznej i technologicznej ochrony granic zewnętrznych UE, „nie tylko od strony Białorusi, ale również przez działania na Morzu Śródziemnym i w krajach tranzytowych”.

Wskazuje też na potrzebę zdecydowanego zwalczania siatek przemytniczych poprzez wywiad, analizę danych i współpracę międzynarodową z Fronteksem i Europolem, a także pomocy humanitarnej „na miejscu” czyli inwestycji w edukację, bezpieczeństwo i rozwój w krajach pochodzenia migrantów.

– To tańszy, skuteczniejszy i godniejszy sposób niż transportowanie ich do Europy – zaznacza Rzońca.

Idź do oryginalnego materiału